Bessi pomaga wieszać ubrania

Załóż skarpetki, otwórz drzwi. Zwykłe rzeczy, które mogą stanowić dużą przeszkodę dla osób niepełnosprawnych. John D. z Brna, który jest na wózku inwalidzkim, ale ma pomocnika - psa asystującego. „Bessi i ja jesteśmy przyjaciółmi, nie oddalając się ode mnie o krok” - mówi sześćdziesięciodwuletnia kobieta, która miała wyszkolonego labradora.

Bessi dorastała jako szczeniak w zwykłej rodzinie. Następnie postanowiła przekazać ją na Ligę dla wózków inwalidzkich, która zaoferowała ją osobom niepełnosprawnym. O to wnioskowała pani Jana. „Bessi musiał wtedy trenować w Pradze. Zajęło to około dziewięciu miesięcy. Z czasem ona i jej trener przybyli do Brna, aby się ze mną przyzwyczaić ”- wyjaśnia.

Wyszkolona kobieta musi wykonywać codzienne obowiązki, takie jak otwieranie drzwi, serwowanie rzeczy, pomoc w rozbieraniu się, a nawet pościel. „Kiedy myję, wyjmuje ubrania z pralki. Potem daje mi kołki, kiedy wieszam go na suszarce - mówi Jana. Dodaje, że Bessi początkowo miał jedyny problem z jedzeniem. „Kiedy się zakochałem, zjadła to. Nauczyłem ją zamrażać kiełbasy, żeby nie mogła ich żuć - mówi z uśmiechem. Klient ligi wózków inwalidzkich pracował wcześniej w biurze. Ale dwadzieścia lat temu zachorowała. „Choroba objawiała się powoli. Zacząłem chodzić z laską, potem dwie francuskie. Skończyło się na wózku inwalidzkim - mówi. Dlatego postanowiła zdobyć psa asystującego. „Kupiłem pierwszy i przeszkoliłem go w Pradze. Kiedy miał osiem lat, weterynarz znalazł dwa guzy i musiał przejść operację - wyjaśnia. Pies częściowo wyzdrowiał, ale nie mógł już pomóc. Poprosiła więc o kolejnego superbohatera, właśnie dostała Bessi. „Ale trzymałem oba psy”, mówi z uśmiechem.

Wspierać szkolenie psów asystujących, które pomagają pokonać bariery w życiu osób niepełnosprawnych. Kilkumiesięczne szkolenie kosztuje około dwustu tysięcy koron, a państwo nie bierze w tym udziału. Więcej na www.batdog.cz