Pomoc potrzebna bohaterom zwierząt ze schronów

Niestety w schroniskach znajdujemy smutne historie zwierząt. Niektóre kończą się tragicznie, ale na szczęście są tacy, którzy mają szczęśliwe zakończenie. Można je zwiększyć głównie dzięki opiece osób, które są tu zaangażowane, zarówno jako pielęgniarki, adopcje, darczyńcy, jak i goście.

Każda pomoc jest cenna i może uratować życie. Dlatego Fundacja Ochrony Zwierząt oraz marki Pedigree i Whiskas postanowiły powtórzyć kampanię „Pomóż napełnić miski w schroniskach”, którą prowadzą już piąty rok w tym roku. Dzięki tej działalności 156 ton suchej paszy trafiło już do schronisk czeskich i słowackich. Miski pełne karmy dla psów lub kotów zostaną przekazane do wybranych schronisk na produkty tych marek, które klienci kupują od 15 sierpnia do 15 listopada 2013 r.

Oto kilka opowieści prosto od pielęgniarek. Dzielili się swoimi doświadczeniami i doświadczeniami, z których odpoczywają, ale które pokazują, że przy wystarczającym wyposażeniu zwierzęta są w stanie walczyć z niekorzystnym losem i prowadzić szczęśliwe życie. Bez pomocy osób, które miały kłopoty i nie zapewniły zwierzętom należytej opieki, bez wsparcia schronisk i opiekunów wszystko mogło się potoczyć inaczej. Historie pokazują, jak ważne jest pomaganie schroniskom poprzez zapewnianie opieki i udogodnień tym, którzy najbardziej jej potrzebują. Piękne uczucie, którego doświadczają pracownicy, zapewniając nową kochającą rodzinę zwierzętom znajdującym się w złym stanie, zrekompensuje wszystko. Im więcej ludzi angażuje się w pomoc schroniskom, tym większa szansa na to, że opowieści o bohaterach psów i kotów, którzy przeszli przez trudne czasy i są teraz szczęśliwymi i zdrowymi zwierzętami.

Beckyáš

Beckyáš to skrzyżowany owczarek niemiecki. Zgodnie ze standardem pies tej rasy waży 30-40 kg. Ale kiedy Beckyáš wszedł do schronu, ważył tylko 14 kg. Jego przetrwanie było w równowadze, a trwałe konsekwencje były prawie pewne. Ale udało mu się, stopniowo przytył, a dziś jest pięknym młodym psem, który pomimo wszystkich trudności kocha ludzi i jest wdzięczny za każdą pieszczotę. Trwałe następstwa pozostały na jego nerkach - nie może się przeziębić i ma specjalne granulki. Nikt go jeszcze nie chce, co jest wielkim wstydem, ponieważ jako przyjaciel jest idealny.

Anioł z wielką przepukliną

Anioł znalazł w strasznym stanie opiekunów przywiązanych do drzwi schronu. Małe stworzenie kazało właścicielowi wyhodować coś, co wyglądało jak guz. A kiedy „to” spadło na ziemię, „przekazał je” komuś innemu. Nie miała guza, to była ogromna przepuklina. Nie przeżyłaby bez operacji, ale wiele osób wątpiło w powodzenie operacji. Część narządów z jamy brzusznej przeniosła się do przepukliny. Lekarz weterynarii w porozumieniu z pielęgniarkami ze schroniska rozpoczął cudowną próbę. On to zrobił! Wszystko, co nie było na miejscu, zostało zwrócone w porządku, a brzuch jest dziś w porządku. Anioł pięknie się uzdrowił i znalazł nowy dom.

Ślepy Randik

Randík to mała zardzewiała mieszaniec (prawdopodobnie jamnik). Miał mniej niż rok, kiedy został zabrany do schroniska. Było oczywiste, dlaczego właściciel się go pozbył - Randík był ślepy. Przyczyną była prawdopodobnie wrodzona wada. Na padoku był w stanie „załadować” przez nos miejsce, w którym znajduje się przeszkoda, więc stopniowo dobrze to znał. Grał i biegł, żeby nikt nie wierzył, że nie widzi. (Pies ma pamięć węchową, podczas gdy my, ludzie, widzimy. Pysk jest taki sam dla psa, jak dla oczu). Wkrótce Randik wziął jedną damę ze schronu, miał go za przyjaciela dla drugiego psa. Ale po pół roku zwróciła go, co było bezwzględne dla Randíka. Był w miejscu, którego nie znał, wprowadzały go nowe dźwięki, ale chciał ludzi. Płakał i nie było sposobu, aby mu pomóc. W krótkim czasie dama zaczęła regularnie chodzić. Randik zawsze ją witał, był bardzo wdzięczny, a dama, podobnie jak pies, cierpiała, gdy po spacerze musiała zwrócić go do kojca. Kiedyś nie mogła tego znieść i wyszli razem. Są razem szczęśliwi od dwóch lat, a nawet przyjeżdżają do schroniska, aby je odwiedzić.

Kilka razy osierocony Václav

Vaclav to wesoły pies o smutnym losie. Jego pan zmarł, więc poszedł do schronu. Po około pół roku został przyjęty przez starca we wsi. Niestety również zmarł, a Václav został sierotą po raz drugi. Nie chciał być w schronisku, bardzo za nim tęsknił. Gdy zatrzask jego smyczy pękł na spacerze, ocenił to jako okazję do powrotu do domu. Pobiegł do lasu, pozostawiając tylko przygotowaną kolację. Strażnicy schronienia byli smutni. Następnego dnia przyjechał radiowóz miejski z znalezionym innym psem. Wszyscy zganili się, gdy dowiedzieli się, że był zbiegłym Vaclavem. Było bardzo poruszające, gdy dowiedzieli się w schronisku, w którym się znalazł. Tam znalazł szpital weterynaryjny, w którym kiedyś poszli, czekał na otwarcie i czekał na swego pana na krześle. Pies nie może wyjaśnić, że nie wróci. W schronisku zaczęli zwracać większą uwagę i powoli się do tego przyzwyczajali. Ale musiałby mieć własnego człowieka tylko dla siebie. Mam nadzieję, że to zobaczy.