Chcieli zabić Mikeša

Jesteśmy miłośnikami wszystkich żywych istot z moją żoną Pavlą i dwoma synami. W naszej rodzinie jest kilku członków zwierząt, ale nigdy ich nie zamierzaliśmy. Zalecamy, aby ktokolwiek chciał z nami mieszkać, przyszedł do nas sam…

Mamy świnkę morską Pistu, która wygrała syna na loterii na małej wystawie zwierząt, Irish Setter Mates, który dołączył do nas jako sześciomiesięczny szczeniak na wakacjach i nie chciał nas puścić w stawie w ogrodzie . Zapewniliśmy zimowy dom jeżowi, który pojawił się w ogrodzie. I nie mogę zapomnieć o kotku Jokerze, którego znaleźliśmy jako kotka w pobliżu śmieci, wypełniając śmieci. Mieszkał z nami przez dwanaście lat, a potem „tajemniczo zniknął”.

Tego lata, w środku wakacji, znaleźliśmy pręgowaną piłkę, której nasz Joker nie mógł rozpoznać. Żadne z nas nie wahało się przez chwilę i mieliśmy nowego członka rodziny. Od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że jest wystawcą, wyprostował psa Matesa, a po kilku dniach był władcą ogrodu. Z psem stali się nierozłączną parą, spali razem, jedli razem, bawili się razem, patrolowali razem, a nawet chodzili razem na codzienne spacery.

Przez długi czas był kotem bez imienia, ale kiedy wiedzieliśmy, jakim jest światowcem, nie można go nazwać inaczej niż Mikeš. Martwiłem się trochę o to, co się stanie, gdy nadejdzie zima, ale kiedy zamieszkał z psem w ogrzewanej szopie, martwił się. Kiedy spadł śnieg, Mikeš wyleciał z ogrzewanej szopy i skierował się w śnieg, wykonując salta i rzucając śnieg łapami w powietrze. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Codziennie byliśmy tam dwa razy dziennie i oboje wyglądaliśmy na niecierpliwych. Mikeš często przechodził przez ulicę i witał nas z daleka.

Pewnego ranka przyszła moja żona płacząc z ogrodu, że Mikeš tam się trząsł. Natychmiast wyciągnąłem samochód i pojechałem z powrotem. Wspiąłem się do szopy, w której absolutnie nieszczęśliwy Mikeš leżał w szoku, a Mates oblizał się wokół niego. Kiedy chciałem to usunąć, ryknął z bólu i ugryzł mnie w rękę. Wiedziałem, że to źle. W końcu mi się udało i zobaczyłem, że ciągnie za sobą tylne nogi.

Natychmiast poszliśmy do weterynarza, po prześwietleniu, lekarz powiedział nam, że było to złamanie kości udowej w wyniku rany postrzałowej. Mikeš przeszedł głębokie znieczulenie, miał dwa druty w nodze, a jego noga prawdopodobnie już nigdy nie będzie w porządku. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, nadal będzie nieco krótsze.

Na początku myślałem, że ktoś chce go tylko przestraszyć, ale po dokładniejszym zbadaniu, ja i mój weterynarz stwierdziliśmy, że projekt przeszedł przez przód uda, łamiąc kość udową i zatrzymując się tuż pod skórą z tyłu uda. Doszliśmy do wniosku, że „bohater”, którego strzelał, celował dokładnie w siedzisko siedzącego Mikeša z zamiarem zabicia go. Po prostu za tym tęsknił. Kiedy wrócił do domu pomimo tak poważnej kontuzji, oznacza to, że nie mogło być daleko. Nie muszę być Columbo, aby obliczyć, że był to ktoś (sąsiad) w naszym sąsiedztwie. Mam wieczne wrażenie, że „tajemnicze zniknięcie” naszego Jokera kilka lat temu jest tym samym „człowiekiem”. Podejrzewam kogoś, ale bardzo trudno to udowodnić (nawet jeśli nam zagroził). Ale to tylko fragmenty układanki. Nie chcę obwiniać nikogo w żaden sposób, ale nie poddam się i nie znajdę go…

Chcę tylko zwrócić uwagę wszystkich miłośników zwierząt, że nawet tacy „ludzie” są wśród nas. I chciałbym zachęcić wszystkich, którzy rozwiązują podobne problemy, aby nie poddawali się i walczyli.

Tekst: Radek Hajek