23.11.10 Życie z kotem

Do widzenia Bubáček, zostaniesz z nami na zawsze

Ten artykuł jest tłumaczony przez Google Translator. Pracujemy nad jego ręcznym tłumaczeniem. Dziękujemy za wyrozumiałość.

Jak zacząć? Nie możemy wyrazić słowami bezradności i rozpaczy, które odczuwamy. To straszne uczucie, któremu nie można się oprzeć.

Chcielibyśmy się z tobą pożegnać - Bubáček. Chcieliśmy dla ciebie bezpiecznego domu, który nie zadziałał. Rozpoczęliśmy nawet budowę skośnego ogrodzenia ochronnego wokół ogrodu, którego kot nie może pokonać i wydostać się z niego, ale niestety ogrodzenie nie zostało ukończone. Konieczne było zbudowanie obudów zewnętrznych, a więc jego budowa opóźniła się. Ogrodzenie pozostaje niedokończone, tylko żelazne podpory zostały już umieszczone na obwodzie ogrodu.

Jakiś czas temu nasz zespół zwierząt prima miał dziewięciu członków, w tym twojego ukochanego Bubu. Po pewnym czasie zmarliśmy kot Žolinka z podstępnej i bardzo przerażającej choroby kotów FIP. Potem poszła za kobietą Masenka, kiedy jej serce zawiodło. Zabraliśmy ją do weterynarza już nieżyjącego, choć wyruszyliśmy natychmiast po odkryciu kłopotów. Teraz też cię straciliśmy - Bubáček. To dziwne i stresujące, trudne dla nas i łzy napływają nam do oczu. Twoi przyjaciele ze starej gwardii - suczka Ebinka i koty Natálka, Zlatuška, Fišta i Elfíček - nadal są z nami i pamiętają cię razem z nami. Jesteś bandą super zwierząt, z którymi dobrze się bawiliśmy, ale także naszymi początkami dla kotów, naszymi pierwszymi dniami spędzonymi w Vrbičanach. Wszystko było inne niż teraz, zakończył się jeden z niezapomnianych etapów naszego życia.

Byłeś niesamowitym kotem - dominującym, zabawnym i jednocześnie niesamowitym. Sprytna i przebiegła kotka, ale także bardzo miła i sympatyczna. Ciekawa mieszanka różnych cech charakteru. Do dziś nie zapomnimy, jak trzymałeś bas z psami - Masenka i Ebinka. Jak sprowokowałeś starego labradora Lolę naszych przyjaciół, kiedy nas odwiedzili? Zawsze prowokacyjnie zaglądałeś do kuchni i za każdym razem, gdy Lola wstawała z podłogi od ostatniej starej Loli, gwizdałeś zając po schodach na pierwsze piętro. Ta scena powtórzyła się może tysiąc razy. W tym czasie moja przyjaciółka Mirka powiedziała, że jesteś super kotem, który jest niezapomniany i miał rację. Do dziś pamiętamy również, jak piłeś surowe jajko, a my wyglądaliśmy jak głupcy, dokąd poszliśmy i jak pakujemy teraz sadzonki… Lub kiedy „przeklinasz” jak kotek i złamałeś kratę skrzynki u weterynarza, a weterynarz powiedział, że dorośnie miła Bubacka.

29 października 2010 r. Widzieliśmy cię Bubáčku rano w łóżku ostatniego żywego. W dniu 19 listopada 2010 roku spotkaliśmy cię ponownie, niestety w bardzo smutnych okolicznościach. 18 listopada 2010 r. Michał otrzymał wiadomość SMS z informacją, że w pobliżu naszej wioski widać czarno-białego kota z obrożą. SMS był odpowiedzią na ulotkę, która została upuszczona do skrzynki pocztowej wyszukiwarki. Wiedziałem, że tam jesteś, Bubáček, czułem to. Tego dnia po pracy poszliśmy do celu, ale och, nie mogliśmy znaleźć twojego ciała w ciemności lub z latarką. Odwiedziliśmy te miejsca następnego ranka w towarzystwie dżentelmena, który tydzień temu widział cię leżącego bezwładnie. To ty Bubáček, byłeś tam przemoczony i porzucony, zabrałem cię do domu w swoje ramiona. Kiedyś spotkałem dżentelmena, który cię znalazł, idąc wilczycami Mášenką i Ebinką, kiedy dżentelmen poszedł odprowadzić tego samego starego wilczego psa do Wielkiej Brytanii. Spotkaliśmy się na polnej drodze między wioską Vrbičany i wioską Telce, dokładnie tam, gdzie byłeś.

Kiedy dzień przed zabraniem cię do domu (18 listopada 2010 r.) Pani Fill i panna Riedl zadzwoniły z zupełnie innej okazji, wiedziałem, że nie żyjesz. Zaproszenie miało zupełnie inny cel, nie dotyczyło ciebie, ale obaj dzwoniący mają dla nas głębokie znaczenie i byliśmy z nimi w kontakcie na twoją stratę. Kiedy jakiś czas temu panna Riedl pożegnała nas, ty i Bubu też tam byliście. To był 28 października 2010 roku wieczorem i powiedziałem pannie Riedl i jej chłopakowi, że jesteś naszym kotem, że mieli wypędzić cię z samochodu, kiedy wyjeżdżali, ponieważ jesteś mile widziany i nadal mylisz innych. Rzucałeś plecami przed bramką, tarzałeś się po ziemi i popisywałeś. Przywiązałem wielką wagę do tego pożegnania. Nie umiem tego wyjaśnić, ale wszystko jest powiązane. Dlatego, kiedy 18 listopada 2010 r. Rozmawialiśmy przez telefon z panną Riedl i panią Fill, wiedziałem, że już dawno minął Tęczowy Most. Wiedziałem też, że następnego dnia uznamy cię za martwego, ponieważ ten kot w wiadomości SMS to tylko ty.

Kiedy znaleźliśmy cię w pobliskim kamieniołomie w piątek rano martwego kamieniołomu, twoje ciało wydawało się nietknięte. Nie mamy pojęcia, co mogło się zdarzyć - czy zginiesz na skutek zatrucia, czy też obrażeń wewnętrznych spowodowanych przez samochód, pociąg, złego człowieka lub wolno stojącego psa, nigdy się nie dowiemy. Leżysz opuszczony przez drzewa i krzewy w kamieniołomie pod szlakiem między wsiami Vrbičany i Telce. Leżysz opuszczony około półtora mili od swojego domu.

Kiedy ostatni raz widziałem cię 29 października 2010 r. W łóżku wcześnie rano, upuściłem cię za ogrodzenie do basenu, gdzie nasze psie dziewczynki nie mogły zorganizować twoich ostatnich kroków. Pamiętam dokładnie twój ostatni szmer pożegnania, twoją ostatnią podróż. Wskoczyłeś na zewnętrzny kominek, potem na ścianę i na sąsiadów i nagle zniknąłeś na dobre. Nigdy nie zapomnę tego ciężkiego uczucia. Cały czas czułem, że straciłem nad tobą kontrolę, że zrobiłem coś złego i zorganizowałem twoje ostatnie kroki. Po powrocie z pracy już cię nie widzieliśmy, byłem bardzo zdenerwowany i następnego dnia łóżko znów było puste. Moje myśli przy pustym łóżku w sobotę 30 października 2010 roku były szalone. Szarpałem się bardzo intensywnie sekunda po sekundzie, jak gdyby peryferyjnie spoglądając przez ramię na łóżko, czas wydawał się zwalniać na chwilę i bardzo intensywnie czułem, że coś jest nie tak. Gdy tylko zobaczyłem, jak nasz sąsiad codziennie rzuca wam dobrodziejstwa, pobiegłem zapytać, czy ona cię widziała, ale NIE. I odpowiedź była taka sama każdego dnia, wciąż NIE, NIE, NIE z ich ust. Nawet nasz sąsiad już na nas czekał, kiedy wróciliśmy z pracy, aby powiedzieć nam ponownie NIE.

Następnie wezwania, ulotki, petycje i omijający sąsiedzi, aby sprawdzić swoją ziemię i piwnice, wszystkie miejsca, w których więzienie było zagrożone. Szukałem cię wszędzie, pod naszym panelem w budynku szkoły, który osobiście pełzłem z piwnicy na strych, wróciłem po latarkę, nie mogłem tego zrobić i pełzałem po każdym rogu. Michał nie chciał ze mną chodzić do budynków, oskarżyłem go o gówno. Szukałem cię na terenie byłego grzebienia chmielowego, w okolicznych lasach, na polach, w ryglochach, rowach, w pobliżu domu, ale także w odległych miejscach. Michael zadzwonił do sąsiadów, obszedł się i zapytał, czy cię widzieli. Miałem trochę wolnego w pracy, intuicja powiedziała, że musimy cię znaleźć, że musisz gdzieś być. Pod naporem stresu nie mogłem po prostu siedzieć i czekać kilka razy w pracy. Przeżyłem horror. Michał był zły z całej sytuacji i wiedział, że nadejdą ciężkie dni, ponieważ nie było to dla mnie łatwe - zaczynając od nocnych przejażdżek po okolicy, a kończąc na wspinaniu się do opuszczonych na wpół rozebranych budynków, w których groziło niebezpieczeństwo i wiszące prześcieradła. Ale żadne niebezpieczeństwo nie było tak straszne, jak straszne i potężne myśli zmieszane ze strachem dla ciebie, moja ukochana damo.

Jakieś trzy dni po twoim zniknięciu Michael zasugerował, że nie wrócisz do nas, zacząłem płakać i sprzeciwiłem się mu, że kiedyś martwiliśmy się o ciebie. Jeśli nie wrócisz do domu przez pięć dni, dlaczego Michael uważa, że tym razem nie przyjdziesz? Wtedy dowiedzieliśmy się, że Sara może wspiąć się na ścianę i dlatego łatwo wspina się na dach garażu. Myśleliśmy wtedy, że nie ma cię nawet w tych miejscach, i dostosowaliśmy wszystko, aby Sara nigdzie się nie wspinała. W tym czasie wszystko zostało rozwiązane, po pięciu dniach znów się spotkaliśmy. Tym razem było inaczej, ale niestety osobiście miałem to samo uczucie, co Michał. Czułem, że widziałem cię po raz ostatni po twoim drugim zniknięciu. Każdego dnia nadzieja na twoje odkrycie topniała, a moc rozpaczy mnożyła się.

Z drugiej strony wciąż pokładaliśmy w nas fałszywe nadzieje. W końcu tak wiele osób potwierdziło już, że ich koty wróciły po pewnym czasie, czasem było to naprawdę bardzo długo. Wciąż była nadzieja na szczęśliwy powrót. Ciągle szukałem Bubáčka przy bramce, ale nie przyszedłeś jak zwykle. To dziwne, ale wciąż patrzyłem w ciemność przez okno w kierunku, gdzie leżałeś martwy. Nie mogłem zgadnąć, że tam byłeś, ale moje myśli, kroki i poglądy doprowadziły do tych miejsc. To w tym kierunku rozpocząłem pierwsze poszukiwania, a potem jeszcze kilka razy.

W końcu nasza przyjaciółka Markéta wpadła na pomysł oszczędzania, że wydrukujemy ulotki i pozwolimy, aby zostały rozesłane za pośrednictwem Poczty Czeskiej do gospodarstw domowych w okolicznych wioskach, ale także w naszej wiosce. Po opublikowaniu tego wydarzenia w Internecie nadeszła natychmiastowa pomoc. Nasza Markéta osobiście i panna Suchánková oferowały pomoc i drukowały stosy ulotek. Rozpoczęły się przygotowania, następnie ominięcie pobliskich urzędów pocztowych i rozdanie ulotek na temat planowanej dystrybucji. Kilka osób rozmawiało na telefon, bo tu i tam był czarno-biały kot, nawet leżący w jednym wypadku samochodowym uderzonym przez plac zabaw we Vrbicanach, ale to nie ty, Bubacek.

Mniej więcej na tydzień przed twoim zniknięciem pomyślałem, że w końcu będzie zimno, co oznaczało, że nie wyciągniesz pięt i nosa z garażu. Mimo to myślałem, że na zewnątrz istnieje niebezpieczeństwo, że prędzej czy później coś ci się stanie. Kilka dni po tych refleksjach myśli stały się bardziej przerażające i ciemniejsze niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Ilekroć widziałem cię na zewnątrz, zastanawiałem się, ile masz czasu. Wszystko brzmi niesamowicie, ale najlepiej wiem, co czułem - jak potężne były te względy i dlaczego pojawiły się te ostrzeżenia. Zacząłem nawet myśleć, na przykład, kiedy odmówiliśmy umieszczenia jednego z naszych kotów w niezadowalających warunkach, obawiałem się, że osoba ta nie zemści się na tobie, ponieważ nie jesteś w zasięgu wszystkich. Zawsze wariowałem, gdy w wiosce były mecze piłki nożnej, które kończyły się drinkiem w pobliskim pubie lub dyskoteki.

Kiedy wracam do przeszłości, pamiętam dokładnie, jak ciężko było, kiedy zaczęliśmy cię wypuszczać. Próbowaliśmy wszystkiego, co możliwe, aby uniknąć tego kroku. Niestety nie mogłeś znieść sytuacji, nie mogłeś mieszkać wśród tylu przyjaciół. A kiedy zaczęliśmy cię wypuszczać, nie mogliśmy zapewnić ci bezpieczeństwa. Najpierw za każdym razem jechaliśmy do domu, aby sprawdzić, czy jesteś w ogrodzie. Michał często dzwonił do swoich sąsiadów, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku, więc więź była tak silna. Z czasem czarny przyjaciel Miluška przyszedł do twojego ogrodu, który pobił nasze koty w domu i uniemożliwił im pójście do toalety. Miluska i Bubu - koty, które nie miały wiele, mieszkały na końcu ogrodu, ale było to możliwe. Siedzieli razem w garażu zimą, ponieważ nie mieli innego wyjścia. Dla Miluški znaleźliśmy nową rodzinę, która ją adoptowała, ale nadal jesteś u nas Bubáček.

Z archiwalnych wiadomości e-mail:

13 kwietnia 2009 roku napisałem do mojego przyjaciela następujące słowa:

„Próbowaliśmy postawić Bubu na smyczy, ale kołysała się i plątała. Nie podoba nam się to, ale Bubu zaznacza wszystko i wszystko. Oznaczała Helen łóżko Helen, sikając na ścianę, biegając po dywanie, zaznaczając kuchnię, łazienkę, szafki i do swojego gniazda w lodówce, w której miała sikanie i leżała w niej, kupa była pod łóżkiem, a łóżko sikało!? Teraz jest poza domem i szczęśliwa. Fišta ciągle krzyczał na zewnątrz (długo), więc lata z Bubu w ogrodzie, ciekawe jest, że dwójka na zewnątrz nie ma nic przeciwko. Michał był dzisiaj przeciwko Bubu i Fišcie, ale prawdą jest, że Bubu jest tutaj zaniepokojony, a przede wszystkim jest zdenerwowany i wyczerpany, a Fišta od dawna zaskomla się za drzwiami i domaga się środowiska na zewnątrz ”.

(Fišta nigdy więcej nie wyszła)

15.4.2009

„Bubačka jest w ogrodzie, Michał zadzwonił dziś do swojego sąsiada, że Bubu jest naszym kotem. Sąsiad powiedział, że siedzi na ścianie i obserwuje okolicę. Złapałem ją rano obok tego sąsiada, dzień przed rozmową z sąsiadem, który zostanie osiedlony z drugiej strony, a ona powiedziała, że jeśli Bubu do nich przyjedzie, przyprowadzi ją z powrotem. Babcia, która mieszka za nami, ma czarnego kocura w ogrodzie, który już wypędził Bubu z ogrodu, chciał iść za nią, ale gdy tylko zmierzył nasze psie dziewczynki, spłonął (zobaczyłem to na własne oczy). Obawiam się, ale Bubu jest szalony w domu. Wpuściłem ją jakiś czas temu i dostałem ataku od Kenta, a jeśli nie, wkrótce dostanie go od Fistty, Elfa i innych kotów. Interesujące jest to, że Fišcie nie przeszkadza na zewnątrz, ale nie chcemy go wypuszczać, on podróżuje po okolicy i nam się to nie podoba ”.

16.04.2009

„Nie pozwoliliśmy dziś Bubu odejść. Wiem, że się martwi, ale umieramy ze strachu. Tak, wypuścimy ją, ale tylko w domu. Mam strategiczny i szalony plan. W drodze z Rudnej kupuję torbę na yorkshires (dla tych miniaturowych psów), mamy uprzęże i pętle, a Bubu pójdzie z nami na spacery. Wyciągnę go wszędzie w mojej torbie, gdzie będzie mogła uważać, a jeśli będzie chciała, będzie działać na smyczy. Jeśli nie możemy, nie złamiemy tego na kolanach. ”

W dniu 20. 2009 r

„Bubu jest poza domem, zachwycony i szczęśliwy”.

22.4.2009

„Potrzebuję czasu, aby przekonać Michała o przyjęciu kolejnego kota. Chodzi również o to, że Bubu jest histeryczny. Musi być na zewnątrz, on po prostu pójdzie spać w ostatnich dniach, martwimy się o nią, bo on podróżuje poza ogrodem, ale nie ma innego wyjścia.

W dniu 9.5.2009

„Bubu jest po raz pierwszy na noc z psami na zewnątrz. Nie chce już nocować w domu, warcząc, walcząc, zrzędliwy, zły i wrogi. ”

W dniu 12.9.2009
„Bubu” pobił kota sąsiada, jest wkurzony, ugryziony i krwią, kot siedział na ścianie, goniąc go, ale co można zrobić? „

Pożegnanie

Bubu, byłaś moją księżniczką, chcę, żebyś wiedział. Kochałem cię bardzo, byłeś moim złotym kotem, kochałem cię całym sercem. Michał też cię kochał, pisząc tutaj dla siebie, dla moich uczuć. Wiem, że w tej chwili cię szukałem, irytowałem się wokół siebie, a nawet Michaela. Ale nie dało się tego pokonać, tak intensywne i straszne, że czułem się źle.

Byłem bardzo blisko Ciebie Bubáček, to było we wtorek, 9 listopada 2010 roku, kiedy szukałem ciebie i Ebinki, staliśmy tuż obok ciebie, ale było mglisto, mokro, ziemia przylgnęła do moich butów i nie zszedłem Byłem metr od ciebie, kochanie. Kobieta Ebinka podarła, przeklęłam ją, żeby się uspokoiła. Ale z pewnością wyczuła, że leżycie w tych miejscach. Tego dnia odpocząłem od pracy i zacząłem cię szukać. Tego dnia miałem poparcie naszej Markéty i pani Zdeňki Radošová, które odpowiedziały mi e-mailem: „tak, sensownie jest szukać dalej”.

Przez cały czas martwiłem się, że gdzieś jesteście ranni i uwięzieni, więc prawdopodobnie nie możecie wrócić do domu, że jesteście głodni, przemoczeni i zamrożeni. Zastanawiałem się tylko, jak głupio oznaczyliśmy cię kołnierzem - poważny błąd, ponieważ może cię to kosztować życie. Nastąpiło coraz więcej wyrzutów sumienia. Wołałem twoje imię wieczorem w ciemność i słuchałem ciszy, gdybym mógł usłyszeć, jak gdzieś płaczesz. Przez około trzy dni wiał silny wiatr, byłem zdesperowany, Michał próbował uspokoić całą sytuację. Wreszcie doszliśmy do wniosku i podejrzeń, że ktoś cię zabrał. Wyobraźcie sobie, jak ktoś mógł to zrobić, a potem upewniając się, że ktoś po prostu zrobił to nieświadomie, a my ostatecznie mu wybaczymy, gdy osoba się zaloguje i pozwolimy mu pozwolić, aby był jedynym i bardzo szczęśliwym kotem. Nadal jednak poszedłem do Michaela i zapytałem go, co jego zdaniem się stało. Osobiście czułem, że nie ma cię już wśród nas. Twój kubek wciąż był pełen granulek, które się nie zmniejszyły. Celowo ciasny koc, który upadłby, gdybyś na nim leżał, był wciąż ciasny. Wszystko to wskazywało, że nie było cię w domu przez długi czas. Rozpacz naprzemienna bezradność i bezradność naprzemienna rozpacz.

Bubáček, wielokrotnie doświadczaliśmy utraty zwierzęcia, co było często nieoczekiwane, ale zawsze było spowodowane chorobą lub cierpieniem wykorzystywanego zwierzęcia, więc nie było nic innego, jak tylko czekać, leczyć i czekać na cud ponownie. Ile razy pojawiały się zwierzęta tak samo naładowane jak czarny chłopiec Simba ze Slany ze złamaną szczęką, ślepym okiem, rozlanym kwasem, kiepski i krwawy. Przeżył operację, leczenie, ostatecznie niespodziewanie pozostawiony na ostrą niewydolność nerek. Ale utrata ciebie, Bub, jest zupełnie inna, a co gorsza, była absolutnie bezużyteczna. Byłeś zdrowym kotem pełnym siły, nie musiałeś wychodzić, ale los chciał tego inaczej. Dopóki koty nie zaczęły się obracać, bez problemu można było normalnie żyć w domu. Dopiero wraz z przybyciem nowych przyjaciół miałeś kłopoty i eksmisję do ogrodu.

W końcu nie byłeś nawet spokojny na zewnątrz. Niestety samica Sárinka dała ci pokój, więc mieszkałeś Bubáčka coraz częściej na dachu garażu i podszedłeś do bramy, by powitać gości. Siedziałeś na zboczu pod naszym panelem, towarzyszyłeś swoim sąsiadom i nam, gdy szliśmy do pojemników na śmieci z sortowanymi odpadami. Znaleźliśmy cię kilka razy po powrocie z pracy i spaniu na liściach przy naszym celu. Michał wspomniał wtedy, że nie mieszkasz u nas w połowie. To nie była wina Sary, nie chciała cię skrzywdzić, ale była ciekawa i chciała być blisko ciebie, a nawet wspinać się po ścianie za tobą. Ale nie podobało ci się to bardzo. Nie podobały ci się koty, które z nami mieszkały. Chrząknąłeś na nich z zewnątrz namiotów zza krat tarasu. Byłeś dziwny, ale zbyt uroczy

Tutaj możesz zobaczyć galerię zdjęć Bubu: http://srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Bubu/.

Bubáček, będziesz spać przy samicy Masence i kocurku Simby przy basenie obok szklarni. Nigdy Cię nie zapomnimy i dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam spotkać się z Tobą ostatni raz i pożegnać. Piszę te słowa z trudem i łzami w oczach, jestem zdesperowany, nieszczęśliwy i zdezorientowany, ale jednocześnie jestem wdzięczny, że znów jesteście z nami. Wydaje się, że spadł z nas jeden wielki ciężar.

20 listopada 2010 r. O godz. 17.00 został pochowany nasz ukochany Bubu. Owinęliśmy ją różowym kocem, który miała w łóżku. Podczas pochówku zostaliśmy oparzeni, z zagrody na zewnątrz obserwowaliśmy nas koty - Natálka, Fišta i Elfíček. Jestem pewien, że wiedzieli, co czuliśmy, i żegnali się.

Proszę pomyśleć o wszystkim, co tu zostało napisane. W środowisku zewnętrznym koty nie są bezpieczne. Szkoda, że musieliśmy się przekonać. To jest okropne i proszę, jeśli możesz, uczyń swoje zwierzaki bezpiecznym domem. Istnieje wiele sposobów ochrony życia kota i nie narażania go na niepotrzebne niebezpieczeństwo, które jest liczne na każdym kroku. Podatek od wolności jest trudny i okrutny.

A jak my Musimy kontynuować pracę. Wiele kotów jest zależnych od naszej pomocy. Musimy pójść dalej i pomóc innym Matýsekom, Čertíkom, Fábinky i wszystkim, którzy nas potrzebują. Możemy opłakiwać w sobie, ale tylko czas i praca z innymi zwierzętami uleczy rany i ból, który odczuwamy.

Do widzenia, Bubáček. Żegnamy się ze łzami w oczach. Zawsze będziesz z nami i nigdy nie zapomnimy o tobie, nasz ukochany kotku. Wysyłamy ci pieszczotę podczas twojej ostatniej podróży, jeszcze chwilę temu wypaliła się świeca, którą ci spaliliśmy ostatniej nocy. Twoja dusza zawsze pozostanie z nami i ochroni nas w tym często okrutnym świecie. Śpij i odpoczywaj w pokoju, nasz ukochany Bubu.

Kristyna, Michał i wszystkie nasze zwierzęta

www.kocky-utulek.cz

www.srdcemprokocky.cz