Wszyscy czekaliśmy na wyniki egzaminu. Moja nowa kochanka rozpaczała i żałowała, że nie dam rady wszystkiego opanować. W końcu to naprawdę przyszło, żyliśmy, aby zobaczyć. Dowiedzieliśmy się, że cierpię na przewlekłą chorobę nerek. Dostawano mi leki przyjazne dla mojej choroby i wieku, a także napary. Leczenie można w pełni rozpocząć.
Nikt nie śmiał zgadywać, jak długo tu będę, czy to będą tygodnie, miesiące czy lata. Ale wszyscy wiedzieliśmy, że nie mam dużo czasu. Moja świeca życia powoli skraca się i wciąż skraca się, więc po prostu znika w życiu.
Mój właściciel zakwaterował mnie w klatce kwarantanny w głównej grupie kotów. Posadziła mnie w różowym kwiatowym łóżku (narzekając). Z drugiej strony jadłem tylko wybrane potrawy i byłem na rozgrzewce. Codziennie byłam związana z naparami, brałam leki i cieszyłam się komfortem. Byłem cały oskubany i wyczerpany, tylko chłopiec dręczony życiem włóczęga na świeżym powietrzu. Pierwotnie potężny kot ważący obecnie nieco ponad dwa funty - naprawdę płakał. Zauważyłem, że tylko prychnięcie i moja nowa kochanka wokół mnie zaczęły biec. Trochę go wykorzystałem. Krzyczałem kilka razy i dostałem wszystko, co chciałem - jedzenie i pieszczoty.
Minęły tygodnie i miesiące, powoli przybierając formę, której potrzebowałem. Spędziłem wyjątkowo długo w kwarantannie, ale nic nie mogłem zrobić. Z biegiem czasu byłem leczony kilka razy, naprzemiennie momenty upadku i rozkwitu. Potem przyszedł dzień D i mogłem w końcu wyjść z klatki kwarantanny i zamieszkać z innymi kotami. Przyznaję, byłem bardzo szczęśliwy.
Czułem się jak ryba w wodzie, mogłem na tarasie i do domu, wszedłem schodami na parter i z powrotem na podłogę, popiłem kawę mojego właściciela, wszystko było w porządku. Siedziałem na biurku mojej pani i ssałem jej głowę. Pani nie była bardzo podekscytowana, ponieważ nie potrafiła pisać na komputerze, ale bardzo mnie lubiła, musi na to pozwolić. Podobał mi się taras, poszedłem tam odpocząć, dostałem tam dania dietetyczne.
Nie minęło jednak dużo czasu, gdy podążyły za mną duże samce. Nie zrobiłem im nic, nie, ale gdy idzie królestwo zwierząt, mężczyźni czują, że jestem chory i wcale ich nie lubię, ponieważ wiedzieli, że jestem silnym i silnym kotem. Chcieli mnie gonić, pobić i odrzucić. Tak właśnie wygląda natura. Pościg w krótkim czasie zamienił się w bicie, gryzienie i skrobanie. Czułem się jak polowanie. Moja żona posprzątała Big Maxa w innym pokoju, ponieważ najmniej mi się podobało. Niestety nie pomogło i zaczęło ścigać wielkiego diabła. Ponadto regularnie atakował mnie szary kot Olda, który nie mógł narzekać, ale zamiast miecza, ale stary i już słaby Franciszek odważył się - tchórzem. Musiałem być ostrożny, denerwowałem się. Za każdym rogiem widziałem drapaka i wszędzie wszędzie kotki goniły mnie i nie chciały dać mi chwili spokoju.
Granica mojej świętej cierpliwości przełamała się i zacząłem się bronić. Spotkanie z samcami zakończyło się rykającą piłką. I z tego wynikały krwawe blizny i kępki podartych włosów. Nie mógł już dłużej wytrzymać, więc mój właściciel wrócił mnie do klatki. W tym czasie znów zachorowałem, miałem ostatnie zepsute zęby w ustach, więc gryzłem szaloną mękę, gryząc prawie bezzębne usta. W międzyczasie były duże plany, miałem iść do kuchni. Było to jednak poprzedzone operacją i straciłem resztki zgniłych zębów i poddałem się kastracji. Operacja była duża, dużo krwawiłem i przez dobre kilka dni przeszedłem przez łóżko z bólem.
Ale potem przyszło, dostałem kolejną szansę i nagle znalazłem się w kuchni. W tej grupie wreszcie zrozumiałem, cieszyłem się ciepłem i pieściłem miłą kochankę. Bezzębny mężczyzna poprowadził moją linię - mój przyjaciel Merlin. Zacząłem go naśladować, biegnąłem wzdłuż linii i przytuliłem się. Oboje byliśmy emerytowanymi mężczyznami, oboje byliśmy bezzębni i przytulaliśmy się tak mocno, jak tylko mogliśmy. Nic nam nie było, taka emerytura mogłaby nam zazdrościć wielu kotów. Grupa kotów wydawała się absolutnie niesamowita i nie powodowała konfliktów. Była tu też czarna niepełnosprawna Agatka, chodząca zabawnie, ale przyzwyczaiłam się do tego i zrozumiałam, że muszę uważać na Agatkę, to wystarczyło i mogła po prostu spaść na podłogę, a nawet spaść gdzieś z mniejszej wysokości. Mieszkała tu także owłosiona babcia, którą nazywali Biedronką. Była już bardzo stara i przeklęta, gdy ktoś ją zdenerwował. Były też dwie prawdziwe kotki - Lea i Sonja, które mi groziły, ale ja nie. Widziałem tysiące takich czarownic i nie mam nic przeciwko, ponieważ były one nieszkodliwe. I oczywiście byli też inni przyjaciele, tacy jak Bivojek lub Freya.
Po pewnym czasie kocięta z Rakovníka przeprowadziły się do nas w celu reedukacji i leczenia. Ale się zaczęło. Kocięta żyły, jedna z nich - trochę chrześcijańska, warknęła, Mia podskoczyła, i to było coś we mnie. Coraz bardziej byłem zdenerwowany. Christian warknął, więc ja też warknąłem. Nagle, jakby znów poczułem, że jestem w niebezpieczeństwie, zacząłem agresywnie atakować koty. Zaatakowałem Mię, Christiana, Merlina i Biedronkę. Nie wiem, co we mnie weszło, po prostu czułem się zagrożony, w końcu w poprzedniej grupie mężczyzn biło mnie po głowie. Niestety, to naprawdę nie jest wybaczające, moja właścicielka musiała bronić mnie swoim ciałem przed innymi kotami. Szokujące doświadczenie zostało odebrane przez właściciela, kocięta i mnie.
Od tygodnia mieszkam w klatce kwarantanny. W tej samej klatce, w której byłem, kiedy przybyłem jakiś czas temu. To paradoks, chciałbym biegać swobodnie w pokoju, ale tutaj jestem chroniony przed dużymi kotami. Przed tymi samymi mężczyznami, którymi byłem. Jest tu tylko wielu przyjaciół, którzy mogą oddychać tym samym powietrzem, co jest całkowicie zrozumiałe.
Przyzwyczaiłem się do dobrego papieru, ale odkryłem, że podobała mi się tylko dieta nerek. Dlatego zacząłem nieświadomie niepokoić właścicieli, że nie chcę wszystkiego jeść. Ale dla wszystkich jest dużo kotów i mało pieniędzy. Dlatego właściciele nieustannie starają się tworzyć różne działania, które wspierają nas wszystkich. Pewnego dnia pani była na mnie zła i powiedziała: „Franciszku, proszę, poproś o pomoc, bo nie mam już siły. Nadal czegoś chcemy i czuję się zawstydzony. ”Nie wahałem się więc poprosić o tace z dietą, którą lubię. Myślę, że zasługuję na taką pomoc na starych zwiotczałych kolanach. I zobaczysz, jak mili są niektórzy ludzie. Nie wierzyłem moim i tak już opresyjnym oczom, ile dobrego papieru otrzymałem. Ponieważ jestem starym dobrym człowiekiem i przyjacielem, dzieliłem się z moimi równie upośledzonymi przyjaciółmi. Miałem babcię Frey w kuchni i moją wspaniałą przyjaciółkę Teje z głównej grupy. Moją drugą wadą jest to, że wciąż mam rozstrój żołądka i dlatego muszę zażywać leki, aby ukoić mój żołądek. Ale to kolejny powód, dla którego zasługuję na jedzenie tylko tego, co może znieść mój brzuch i co lubię. Więc co żebranie? Nie może być mowy o tym.
Nie narzekam, chociaż jestem zamknięty w klatce, ale wciąż całkiem zadowolony. Moja żona jest owinięta wokół moich łap, ilekroć krzyczę, ona tu jest. Chociaż nie mogę swobodnie biegać, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Mam szczęście, że jestem stary i nie muszę grać tyle, ile byłem w młodości. Po prostu naprawdę chcę zastąpić komfort klatki zupełnie innym komfortem. Komfort, w którym mogłem głównie odpocząć, ale na kanapie, oknie, krześle, krześle lub czymś takim. Co więcej, jestem milutki milutki - chłopiec, którego chciałoby wielu właścicieli. Ale tutaj nie przytulają mnie zbytnio, najwyraźniej nie ma czasu.
Ale dlaczego wspominam o tym wszystkim? Dlatego jeśli znajdziesz jakiegoś szalonego i miłego właściciela, który chce mieszkać bezzębnego super przytulanka, wiesz, gdzie mnie szukać. Byłbym niezmiernie wdzięczny za większą swobodę, ale chciałbym mieszkać w ciepłym i osłoniętym mieszkaniu.
To właściwie wszystko, co chciałem ci powiedzieć, a teraz to od ciebie zależy, jak sobie z tym poradzisz. Jeśli nie znajdę nowego domu, na pewno nie będę zły, stary kot po prostu czegoś nie rozproszy. Może kiedyś, gdy właściciele tu odbudują, będę mieszkać w garażu lub w aneksie z psami. Kto wie
Twój Francis - pochodzi z pobliskiej wioski
Tekst: Kristyna Kacalkova
OS Heart dla kotów
Logując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych .