Kot drzewo

„Ledwo pokazaliśmy naszemu kotkowi ogród, pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było wspięcie się na drzewo, a potem nie wiedziałem, jak zejść na dół, jęcząc o pomoc i wyglądając na naprawdę zdesperowanego” - powiedziała Milada swojej przyjaciółce Ivonie. Mieli wspólne wyjście z pracy, oboje jak koty, więc mowa skierowana była głównie na nich.

„Tonda musiała cofnąć się po drabinę i bestię Aję, zamiast zdać sobie sprawę, że chce jej pomóc, co nie dziwi, że nie upadła. Przekonanie jej zajęło dużo czasu. Już myślałem, że zadzwonimy do strażaków. - Wiem, że usunęliśmy kota z drzewa lata temu, ale strażacy przyszli do nas. Ale nawet im się nie udało. Zapewnili mnie jednak, że tam, gdzie kot się wspina, może się też wspinać stamtąd. Droga Micinka wspięła się na sam szczyt i została tam całą noc. A potem rano czekała za drzwiami, jakby nic, więc w naszym przypadku strażacy mieli rację. Ale jeśli nie spadnie rano, nie wiem, co bym zrobił, bałbym się, że zemdleje z głodu ...

„Cóż, to nieprzyjemne uczucie, gdy kotek kapryśnie w koronie drzewa, a ty nie możesz się do niego dostać,” zgodziła się Milada. „Drzewa Ayu zawsze przyciągają, pierwsze doświadczenie jej nie zniechęciło, przeciwnie, chciałbym, żeby Tonda próbowała ją przekonać, prawdopodobnie czuła się jak gwiazda serialu, więc powtarza to regularnie. Wspina się na drzewo, szepcząc tak głośno, że nas wyciąga. „Ayi, podejdź bliżej, nie mogę się z tobą skontaktować. Chodź, powiem ci, że nie będę tu w nocy - przekonuje kota. Aja obserwuje go, ale nie rozumie. Tonda sięga po nią, a kot lekko się cofa. „Nie gniewaj się na mnie, nie będę wyżej.” „Wiesz, mam już dość. Tonda schodzi z drabiny i oboje wracamy do domu. „Mnaaaaaaaaaaauuuuuuuuu”, towarzyszą nam jej desperackie krzyki. Nie słyszymy, ale nie możemy tego znieść przez długi czas i znów za nią podążamy. Cóż, po kilku próbach wreszcie może wystartować. „Na co się wspinasz, kiedy boisz się zejść” - niepotrzebnie ją pytamy. Otrzymała przydomek Topolka, ponieważ najczęściej wspina się na topolę. Ale już usuwaliśmy go z wiśni i niektórych jabłoni. W przypadku drzew ma tylko słabość. Ale doszliśmy do wniosku, że prowadzi nas za nos. W weekend wyjątkowo wybraliśmy się na dwa dni i wróciliśmy dopiero w niedzielę wieczorem. Oczywiście Aja Topol była na drzewie, ale kiedy nas zobaczyła, zapomniała, że „nie mogła” zejść z drzewa i zejść jak błyskawica, aby nas powitać. Dużo się śmialiśmy. Cóż, wczoraj przypomniała sobie, że miała zdjąć Tondę z drzewa, i jęknęła tak głośno i wystarczająco długo, by do niej dotrzeć.

Tekst: Lenka Novotna