Kot Magdy

Kiedy Renata przyprowadziła do pracy dwa pręgowane kocięta, mając nadzieję, że zostaną zabrane, Magda nie mogła się oprzeć i poślubiła jednego kota.

„Jesteś miły,” rozpromieniła się Renata. „Ludek zagroził, że ich utopi. Nie sądzę, żeby naprawdę to zrobił, ale już jest zły na karmienie Betty. Pewnego wieczoru widziałem ją przed domem, a następne kilka dni, więc zaoferowałem jej jedzenie. Luděk powiedział, żeby tego nie robić, że nie chce, żeby została z nami. Ale współczułem jej, więc zawsze coś jej przynosiłem i teraz to mam. Bětuška zrozumiał, że tam, gdzie można znaleźć karmę dla jednego kota, będą karmić się i kocięta.

Po wyjściu z pracy Magda przesłała wiadomość, że Leos nie wróci do domu za mniej niż tydzień, co natychmiast poprawiło jej nastrój i wywołało uśmiech na jej twarzy. Musiała się śmiać z siebie - skończyłem, cieszę się, że nie widziałem mojej ukochanej. Po czterech latach wspólnego życia stały się zupełnie zwyczajne. Zaklęcie zniknęło niezauważone, nie mieli nic do powiedzenia, co zaskoczyć, a seks stał się irytującą pracą domową Magdy - coś w rodzaju mycia okien. Tyle że Windows nie musiał robić dwa razy w tygodniu.

Kiedy się poznali, była to miłość od pierwszego wejrzenia. „Dokąd idziesz, piękna damo?” Wysoki chłopiec z nieodpartym uśmiechem i niebieskimi oczami spytał ją w autobusie. Zauważyła już, że patrzy na nią, a dziś w końcu się do niej odezwał. „To sekret”, uśmiechnęła się, mrugając długimi rzęsami. „Uwielbiam sekrety” - powiedział dzieciak i wysiadł z nią z autobusu, choć przejechał cztery przystanki. Przedstawił się jako Leoš i towarzyszył jej do domu, w którym mieszkała z trzema przyjaciółmi.

Zaprosił ją do kawiarni, na wycieczki, wystawy, do kina… Był uroczy, dowcipny i atrakcyjny. Nie mieli dość siebie i po pół roku marszu wynajęli dwupokojowy dom rodzinny z małym ogrodem. Byli w okresie romantycznym. Ale potem nastąpił okres burzliwych kłótni, a teraz ich związek wahał się od łagodnego podrażnienia do łagodnej obojętności.

Magda odblokowała się, włożyła pantofle i upuściła kota na eksplorację. Kot był ciekawy, ale niezwykle ostrożny. Rozciągnęła szyję, rozejrzała się i zrobiła lekki krok, krok tak pełzający, że prawie opuściła brzuch. Odkryła opadającą gąbkę na naczyniach, podeszła do niej ostrożnie, wyciągnęła łapę, dotknęła jej i wzdrygnęła się, jakby się poparzyła. I znowu, szybkie pchnięcie łapą i jeszcze szybsze wzdrygnięcie. Magda musiała się śmiać: „Jesteś bohaterką”. Obserwowała ją przez chwilę, a potem poszła kupić przynajmniej piasek i jedzenie. Później zapewni dalsze potrzeby.

Magda zastanawiała się, jakie będzie jej imię. Pisała różne nazwiska na papierze i próbowała, jak to brzmi. Rzeczywiście, Leosa nie ma w domu, potrząsnąłby głową, że robi naukę i nazwał kota Micko. Ale Magda chciała imienia, które pasowałoby do tego kota. A potem upuściła - Melody. „Melodia” - zawołała niepewnie, a kot przybiegł. To był oczywiście zbieg okoliczności, ale Magda była zadowolona.

Potem zawołała kota tylko po imieniu i za każdym razem, gdy przychodziła Melody, dostawała coś dobrego. Więc była gotowa zadzwonić. A czasem, kiedy ścigała ją słodycz, pobiegła do Magdy - „miau miau, nie zadzwoniłeś do mnie?”

Wieczorem, kiedy Melody wrzuciła Magdę do uszu, Magda nazwała ją melodią satysfakcji i dobrze zasnęła. Ale częściej Melody szaleje zamiast mruczeć, leci przez sypialnię i od czasu do czasu coś upuszcza. Dlatego nie było szansy zasnąć. Wściekła Magda wstała z łóżka i oblała kota wodą. Udało się. Ale po chwili dokuczała i zaczęła od nowa. A kiedy Magda wypchnęła ją przez drzwi, podrapała ją wściekle, miaucząc głośno, próbując po prostu tego, co Magda mogła znieść. Gdyby ktokolwiek go wysłuchał, pomyślałby, że niepokoił kota, a jak dotąd Magdy było przykro.

Leoš po prostu zawrócił w domu i odjechał ponownie, nic dziwnego, że nagle mają kota. Tymczasem Magda korzystała z wolnego popołudnia i weekendów na spacery i zdecydowała, że taki spacer z psem z pewnością sprawi dużo więcej radości. Czasami spotykała właścicieli psów i promieniowała radością życia od nich i ich psów. Zaczęła myśleć o szczeniaku. Dlaczego nie Zastanawiałeś się, czy mam już kota, a może nawet psa? Nie obchodziło ją to, co lubiła. Kiedy zobaczyła reklamę ze zdjęciem pięknych szczeniąt owczarka belgijskiego, a także bezpośrednio stąd, z Jasanova, nie wahała się ani chwili.

Melody na początku trochę się wypluła, ale wkrótce zdała sobie sprawę, że ten mały, niezdarny dureń był dobry w grze, a jeszcze lepiej w dowodzeniu. Magda mogła się z niej śmiać, gdy zobaczyła małego Bena odpychanego od jedzenia lub bezskutecznie próbującego złapać bezczelną Melodię po kradzieży JEGO zabawki.

Ben wyrósł jak woda, a Magda odkryła, że zakup tak dużego i żywego psa nie był najlepszym pomysłem. Nie mogła się nim zmęczyć, a on wyrządził wszystkie szkody z nudów. Była zmęczona pracą i nie miała już entuzjazmu na popołudniowy spacer. Ale spacer był tylko wstępem do Bena, z niecierpliwością oczekujący, co dalej. Potrzebował pracy, sportu lub przynajmniej trenera. Magda zrozumiała, że Ben potrzebuje o wiele bardziej aktywnego mistrza niż ona. Poznała młodego kynologa Ivana - entuzjasty zwinności, który szukał Belga. Ben tak go lubił, że nie miał nic przeciwko temu, że nie był już małym szczeniakiem, ale ośmiomiesięcznym nastolatkiem. - Wkrótce będziemy przyjaciółmi, prawda? - powiedział Ivan uprzejmie do Bena i pogłaskał go. Ben nie rozumiał, dlaczego zamierza z nim pójść, ale nie opierał się zbytnio. Po prostu spojrzał pytająco na Magdę, dlaczego nie nazwał go sobą, co wymyśliła dla dziwnej gry. Magda pożegnała się z Benem, ale wiedziała, że go po prostu zepsuje. Nie była konsekwentna w edukacji i nie mogła go zatrudnić. Znudzony pies to irytujący pies. Pokazał swoje niezadowolenie z ciągłego szczekania. Dzień i noc. To było szalone. Ale kiedy zaczął drgać włosami, poszła skonsultować się z weterynarzem, a on zalecił leczenie sportem.

Ponadto Magda przeczytała porady dla początkujących, aby dowiedzieć się, od czego zacząć. Uznała, że nie będzie piesekiem, ale wciąż myślała o Benie. Nie chciała przeszkadzać jego nowemu panu, ale chciałaby wiedzieć, jak Ben się przyzwyczaił i jak sobie radził. Dlatego była bardzo szczęśliwa, kiedy otrzymała wiadomość o pierwszym zwycięstwie Bena w zwinności.

Melody również nie czuł się komfortowo po odejściu Bena. Ciągle go szukała i jęczała na wpół pytająco, a na wpół z wyrzutem: „Wow, co zrobiłeś?”. A Magda próbowała ją oderwać od pogoni, Melody nigdy się nie zmęczy. Potem wzięła ją w ramiona i szepnęła: „Wiesz, mały kotku, nie mogłem tego zrobić z Benikiem. Jest teraz szczęśliwszy, kończy się, kończy, a potem nawet nie myśli, że jest zły.

Melodia też jest żywa, ale na szczęście się nie nudzi. Podczas gdy Magda pracuje, Melody jest w ogrodzie lub wędruje, znajduje przyjaciół kota i goni mysz. Wieczorami firma robi Magdę. Melodia jest szczęśliwym kotem. A ona jest czytelniczką kotów. Gdy tylko Magda chce przez chwilę czytać, Melody przesuwa się na kolana i układa listy. I z absolutnie niewinną miną patrzy na Magdę, co robi. Skubie róg książki, potrząsa głową w dłoń: „Pogłaskanie kota, to o wiele lepsze niż czytanie” i uruchamia wirujący silnik. Ta miłość do książek ma się od dzieciństwa. Magda zostawiła kiedyś na biurku otwartą książkę o dużych kotach i zastała Melody studiującą ją. „Ale będziesz wykształconym kotem”.

Leoš wracał coraz mniej do domu, aż w końcu się wyprowadził. Zakochał się w uczniu i znalazł dla nich nowe gniazdo miłości. Wystarczająco daleko, aby się nie spotkać. Magda nie była zaskoczona ani zaniepokojona wspomnieniami, jak na początku byli szczęśliwi. Wszystkie jej myśli krążyły wokół drażliwego problemu zacieśniania czynszu. Ona sama nie może tego zrobić, będzie musiała szybko znaleźć drugiego podróżnika. Zadzwoniła do właściciela domu i nie miało znaczenia, jak to zrobił, zwłaszcza jeśli zapłacił na czas.

Umieszczasz reklamę. Nienawidziła sprowadzać nieznajomego do domu, ale nie miała nic innego do roboty. Czuła się jak bohaterka taniej powieści. Tylko wybawiciel w dowolnym miejscu. Chciała znaleźć kogoś porządnego. Poznała wielu ludzi, wypiła z nimi hektolitry kawy i poprowadziła ich przez dom.

Niektórym nie podobała się ta cena, innym wydawało się, że jest niewielka… Zajęło półtora miesiąca, aby uzyskać właściwą. Nazywał się Radek, był świeżo rozwiedziony, miał pieniądze na czynsz i nie chciał niczego oprócz spokoju i odrobiny prywatności. Tak jak Magda. Natychmiast się zrozumieli.

Melody ostrożnie podeszła do nowego współlokatora, nigdy nie wiadomo co, jeśli Radek ma koty na śniadanie? Zastanawiała się przez kilka dni, zanim zabrał go na łaskę. Nie jest z nim tak zabawny jak Benik, ale jest dobrym człowiekiem.

Magda była podekscytowana Radkiem. Jest dyskretny i hojny. Zarabia wystarczająco, a oprócz połowy czynszu od czasu do czasu zwraca uwagę - owoce, kupony do wielokrotnego ładowania lub kieszenie na Melody. Magda zaprasza go na obiad lub prasuje koszulę. Chociaż mieszkają pod jednym dachem, nie spotykają się zbyt często. Ale kiedy to robią, mogą się dobrze bawić i być cicho razem. Melody chodzi od jednego do drugiego, ssąc głowę, chcąc pieścić, podziwiać, podnosić na kolanach i czesać futro.

Ta idylla trwała prawie rok, kiedy Radek trochę nieśmiało powiedział Magdzie, że połączyli się z jej byłą żoną. Magda była przykro. Chociaż ich związek jest czysto przyjazny, prawdopodobnie już go nie zobaczą. Radek zostawił jej dość pieniędzy, by jakoś wydłużyć czas, zanim znalazła nowego współwłaściciela. Nawet Melody zdawała się wiedzieć, że Radek się wyprowadzi, był bardziej czuły niż kiedykolwiek.

Magda ponownie umieściła swoją reklamę, ale w przeciwieństwie do pierwszej, kiedy było wielu kandydatów, teraz nikt się nie zgłosił. Cóż, pośrednicy zgłaszali się, ale jeszcze jej nie przynieśli. Prawie brakowało jej pieniędzy, kiedy wezwała ją młoda samotna matka, która pilnie potrzebowała rozwiązania swojego mieszkania. Kiedy po raz pierwszy się spotkali, Magda Dana była wyjątkowo niesympatyczna, a jej córka Jitunka natychmiast stała się zepsutym bachorem. Ale Magda nie miała innych kandydatów, więc się zgodziła. Przez to źle się czuła.

Wkrótce czynsz Magdy podniósł się, ponieważ Dana nie była leniwa i poszła do właściciela domu po zniżkę. Musiał go lubić. Magda z oburzeniem wezwała właściciela domu, ale na wszystkie sposoby zadzwonił i w końcu powiedział jej, czy zamierza go osądzić, czy się wyprowadzić.

Życie z tą dwójką było dla Magdy nie do zniesienia. Niekończące się kłótnie, brak prywatności, telewizor na pełnym ekranie, zapasy lodówki Magdy zostały utracone, ale brudne naczynia gromadziły się. Tylko Magda zajmowała się czyszczeniem i po chwili nie było to rozpoznawalne. Magda wiele razy próbowała porozmawiać z Daną, ale było to daremne. Melodia też była zestresowana. Jitunka pociągnęła ogonem i uderzyła go szklanymi kulkami. Dana też jej nie lubiła, a Melody zemściła się na kota. Wkurzyła je w buty i łóżko. Pokłócili się i Dana poskarżyła się właścicielowi domu. Powiedział Magdzie, czy ma obserwować kota, czy się poruszyć. Magda była wściekła.

Zaczęła szukać nowego mieszkania. Długo nie mogła znaleźć niczego do zaakceptowania, dopóki nie natknęła się na reklamę oferującą prace w górskim pensjonacie. Wzięła to.

Melodia była tak zła na tę nędzę i poruszenie, że to był szczyt wszystkiego. Jej cierpliwość kota ma swoje granice !!! Nie rozmawiała z Magdą przez tydzień.

Tymczasem Magda dogadywała się z nowym środowiskiem. Zakwaterowanie było w pensjonacie. Pokój był malutkim przedsionkiem, nawet niewielkim aneksem kuchennym, prysznicem i toaletą. To było małe, ale miłe. Miała prywatność i piękne widoki. Było wystarczająco dużo pracy, ale miała też czas na relaks i spacer po Melody. Poznała Jamesa na jednym z tych spacerów. Pozdrowił ją i nieśmiało zaoferował złapanie grzyba. „Nie mogłam się oprzeć, ale teraz nie wiem, co z nimi zrobić, chcę iść dłuższą drogą ...” „Dzięki, będą szczęśliwi w kuchni”, uśmiechnęła się Magda. „Jesteś tutaj na wakacjach?” „Nie, pracuję w pensjonacie.” Czy nie byłby lepszym psem na spacer? - zapytał, wpatrując się w Melody. „Nie bardzo, nie mogę tego zrobić z psami.” „Jak to wymyśliłeś?” Kupiłem pięknego belgijskiego szczeniaka i pod moją opieką był to niegrzeczny, szczekający neurotyk, a gdy trafił w odpowiednie ręce, zaczął zdobywać zwinność. A potem przeczytałem coś o psach i dowiedziałem się, że z perspektywy hodowcy psów zrobiłem gówno. Lubię relaksującą muzykę, filmy, książki, tylko hobby siedzenia lub leżenia. A w książce o psach nacisk kładziony jest na aktywność fizyczną i zajęcia sportowe psa. Wszystko, co muszę zrobić, to pomyśleć o bieganiu i kłuje mnie w bok. Ben nie miał tak cichych spacerów, ale Melody jest szczęśliwa. - podsumowała Magda. James zaśmiał się. „Wkrótce rzuciłeś krzemień w żyto, znam wielu właścicieli psów, którzy nie są sportowcami, a ich psy są całkiem zadowolone ze zwykłych spacerów. Możesz znaleźć spokojniejszego psa niż twój Ben. - Może i tak, ale nie miałem już odwagi, aby go wypróbować. Z kotem wyszedł po raz pierwszy i jestem z tego bardzo szczęśliwy. To ukochana mojego kota.

Jakub nie wybrał dłuższej trasy. Magda zaintrygowała go i chciała ją bliżej poznać. Usiedli na kłodach, zrzucając Melody ze smyczy i rozmawiając.

Poznali się tak blisko, że Jakub prawie zamieszkał z Magdą. Dni spędzone w domu babci były jak szafran. Pracował w lesie, znał najpiękniejsze miejsca i lubił tam chodzić z Magdą. Magda lśni radością, a Melody też lubi Jakuba. Daje łapówki i może grać.

„Mam ci coś do powiedzenia.” Magda zobaczyła, że jej twarz wygląda na poważną i chłodną. „Latem pojadę do pracy do Francji. Mój przyjaciel go ma, jest tam bardzo szczęśliwy. - W lecie? Czy to koniec maja?! ”„ Wiem, nie miałem odwagi powiedzieć ci wcześniej, mam bilet już 4 czerwca. Kocham cię i na pewno wrócę do ciebie. Obiecuję Czy wierzysz mi? - Wierzę - powiedziała Magda, oczywiście nie ufając mu. Była smutna Rozczarowany. Dlaczego po prostu spodziewała się czegoś więcej? Nawet nie zapytał, co powiedziała. Właśnie jej powiedział. Nie wierzyła w odległe związki. Będą dzwonić, może pisać, ale dwa lata to dużo czasu. Nie wierzyła, że po dwóch latach zwiążą się tam, gdzie teraz przestaną.

Jakub odleciał. Magda pomyślała o ich długiej rozmowie. Przyrzekł, że zawsze będą wspólnie podejmować decyzje. Dał jej klucze do swojego domu, niezależnie od tego, czy się wprowadził, czy wynajął, według własnego uznania, i powiedział, że ją kocha i wrócił do niej. Tylko czas pokaże, czy czeka ich szczęśliwe spotkanie.

Tylko Melody niczego nie rozwiązuje, jest w dobrym humorze. On już wie. Wszystko się zmienia. Pies, dziś jest tutaj, a jutro nie ma, partnerzy przychodzą i odchodzą, a miejsce zamieszkania może się zmienić, tylko ona - Melody pozostaje. I zawsze tak będzie. Ona i Magda. Przeciągnęła się z zadowoleniem, ziewnęła i zwinęła się na krześle.

Tekst: Lenka Novotna

Zdjęcie: Jindřich Pachta