04.04.10 Życie z kotem

Koty witają wiosnę

Ten artykuł jest tłumaczony przez Google Translator. Pracujemy nad jego ręcznym tłumaczeniem. Dziękujemy za wyrozumiałość.

... i do widzenia pani Zima

Koty są znane jako stworzenia ciepłolubne. Dlatego wcale nie jest zły, że nie jest już łapami w mroźnym deszczu ze śniegiem, że nie chce już lizać złego śniegu, że nie martwią się już głodem i nie pracowicie szukają miejsca, w którym można złożyć głowę. Zwierzęta, które zostały zmuszone do przetrwania zimy na polu, czy to w miejskich zakątkach, czy w zamarzniętej naturze, znają swoje. Każde takie przetrwanie trudnej zimy wyraźnie osłabia organizm kotów i często pozostawia trwałe konsekwencje dla ich zdrowia.

Niewielu z nich miało szczęście być karmionych mrożoną wodą lub mieć do nich dostęp lub ukryć się w ciepłym, suchym miejscu, w którym nikt ich nie przegoni.

W mieście i na wsi

Dla większości mieszkańców miasta kot na ulicach jest w najlepszym razie niewidzialny, w gorszym często staje się celem ataków - tracąc tym samym resztki zaufania do człowieka. W wioskach kot tak często się zmienia, że żaden z tubylców nawet nie myśli, że zimą nawet te myszy nie złapią. A to utrata środków do życia, chociaż zima to czas, kiedy zwiększona podaż składników odżywczych jest niezbędna do stworzenia odporności na zimno. Zimą koty mają również większe wymagania dotyczące ilości i jakości pożywienia - utrzymanie ich w cieple kosztuje więcej energii. Zimą, na mrozie, biegają również znacznie gorzej, ponieważ poduszki na łapach wysychają, obierają i bolą.

Kot nie może nam powiedzieć, co i gdzie boli, że jest chora i co się z nią dzieje. On boi się nieznanego, raczej spróbuje znaleźć schronienie lub będzie nam wrogo nastawiony, rezygnując z nadziei na ewentualną pomoc. Nawet zabłąkani poszukiwacze przygód są zaniepokojeni zimową pogodą. Przede wszystkim mały kotek lub starszy kot ma niewielkie szanse na przeżycie bez pomocy. Nie każdy, kto znajdzie zamrożone zwierzę, przynajmniej spróbuje umieścić go w schronisku, nie mówiąc już o zapewnieniu niezbędnej pomocy.

Zabłąkany kot i wiosna

Koty witają wiosnę, ale - wraz z nadejściem wiosny, budzi się koleina i rodzą się nowe i nowe „niechciane” zwierzęta. Niewiele kociąt urodzonych na wolności żyje do wieku dorosłego. Niechciane potomstwo kotów jest pełne schronień.

Mówi się, że nie ma domu bez kota, ale wciąż zwiększa się liczba kotów, które mają dach nad kochającymi właścicielami. Kot może mieć do trzech miotów rocznie, z których każdy ma od pięciu do sześciu kociąt. Niechciane kocięta stają się innymi bezpańskimi zwierzętami, które mogą być chore i głodne. Żyją dziko i nadal rozmnażają się w niekontrolowany sposób. Niestety regulacja nie jest możliwa bez kastracji. Uważamy, że argument, że kastracja jest nienaturalną interwencją lub że jest ona sprzeczna z naturą, jest całkowicie bezcelowy. Wbrew naturze kocięta giną lub losy wyrzucane są w lesie, na śmieci, w parku, gdzie czekają na powolną śmierć z głodu, wyczerpania i zimna. Nie mogą się o siebie troszczyć, są w niebezpieczeństwie, grozi im atak innego zwierzęcia lub człowieka. Ktoś otruje lub utopi kocięta. To straszna śmierć. A kogo to obchodzi, że stanowi to naruszenie Ustawy o ochronie zwierząt? Tam, gdzie nie ma powoda, nie ma sędziego. Należy karać nie tylko tych, którzy nielegalnie zabili zwierzę, ale także tych, którzy oddali je zwierzęciu zbłąkanemu, porzuconemu, głodnemu i choremu.

Niezbędna pomoc

Chociaż ludzie są już świadomi pomocy potrzebującym, porzucone dziecko zawsze przyciąga uwagę, podczas gdy nadużywane lub niepełnosprawne zwierzę pozostawione jest losowi, a tym samym faktycznie skazane na bolesną śmierć głodu i bólu. Tak więc dla wielu pacjentów ze zwierzętami jesteśmy ostatnią nadzieją. Schronienie może poprosić społeczeństwo o dobrowolną pomoc, ale trudno jest określić cenę uratowanego życia zwierząt, z drugiej strony istnieje wiele nieodpowiedzialnych multiplikatorów, którzy są obojętni na los urodzonych zwierząt. Zezwolenie na dalszą reprodukcję dzikich zwierząt jest frustrujące dla wysiłków zarówno strażników, jak i operatorów schronisk, którzy są zmuszeni do wydawania coraz większych kwot.

Prywatne schroniska świadomie i dobrowolnie przejmują ciężar ludzkiej odpowiedzialności za potrzebujących, zwiększając w ten sposób moralny kredyt społeczeństwa. Oczekuje się zatem, że podejmie bardziej aktywne podejście do tej kwestii. Tymczasem społeczeństwo udaje, że nie ma na nią wpływu i zamyka oczy. Przeciwnie, konieczna jest zmiana wzroku, uświadomienie sobie, że nie rozwiązując problemów nic się nie zmieni i stanie się aktywne. Zbłąkane zwierzęta również chcą doświadczyć zadowolenia twojego zwierzaka.

Tekst: Aga Gray