Lion Cub - Lion Heart

„Crrr, crrr, crrr” - rozbrzmiał echo telefonu komórkowego. Jest sobota rano, zbiegam na dół, biorę komórkę, a Marika mówi przez telefon: „Chryste, proszę, jestem poza osiedlem Kladno. I tu leży wiele rannych kotków, ale wygląda naprawdę kiepsko. Leży tutaj pod drzewem. Ale Luboša nie ma w domu, więc nie wiem, jak go złapać. Obawiam się, że wpełznie pod samochód i już go nie zobaczę.

Odpowiadam: „Marika, idź!” Ponownie: „Michaleéé, proszę, weź swoją sieć do lądowania i idź do Kladno, na ulicę i mam wszystko. Jest na osiedlu, idź dokładnie tam, gdzie wtedy zwracaliśmy skrzynię, wiesz gdzie?

Na szczęście był weekend. Pospiesznie opowiadam historię Michałowi i na pewno piszę na papierowej ulicy, na której mieszka Marika. Pani z osiedla w Kladnie nie zapomniała jej powiedzieć, że chłopiec leży tam już od trzeciego dnia. Okropne, pomyśleliśmy, czy pani nie może wezwać pomocy? Czy nie mogła zająć się tym małym? Michał zadzwonił z Kladna i powiedział mi, że udało mu się schwytać okrutnie zdewastowane stworzenie, podobno w bardzo, ale bardzo złym stanie. Rozmawiałem na bieżąco z Mariką i Michałem na bieżąco. Michał był właśnie w drodze do weterynarza w Slaný. Czekając na zdjęcia rentgenowskie i wyniki badań, zadzwoniliśmy ponownie. Michał opisał stan małego nieszczęsnego kotka, więc była też jedna z opcji, które pozwolą biednemu facetowi spać, o czym wspomniał sam weterynarz. Jednak Michał dodał również, że czysty wygląd kociaka wydaje się mówić, że chce żyć. Naprawdę dowiedziałam się w domu, że kociak ma wyraźny i czysty wygląd, ale też bardzo się boi. Był to piękny i wyraźnie czerwony kot, ale przede wszystkim był naprawdę odważny. Nazwaliśmy go Lion Cub. Od pierwszej chwili było oczywiste, że był świetnym wojownikiem.

Lwiątko miało ogromne zapalenie w dolnej części brzucha. Miał także ropne i zapalne zmiany wokół złamania miednicy. Podczas pierwszego zabiegu z kota wylała się ropa wielkości pięści kobiety. Ponadto miał złamane złamanie miednicy, zgniły ogon i zgniły kawałek ucha. Jedna tylna łapa w ogóle nie reagowała na dotyk, druga bardzo źle. Na początku myśleliśmy, że jedna łapa prawdopodobnie pozostanie kulawa. Staw na bardziej dotkniętej łapie był z kawałkiem miednicy bardzo niezręcznie skrzyżowanym i wbity w ciało. Po badaniu rentgenowskim stwierdzono, że Lew najprawdopodobniej został prawidłowo kopnięty, prawdopodobnie zraniony przez psa. Wiele obrażeń wcale nie odpowiadało obrażeniom, które spowodowałyby wypadek samochodowy.

Rozpoczęło się Martyrium. Po pierwsze, Lion Cub musiał walczyć z zapaleniem. Musieliśmy pozbyć się ropiejących ognisk, zanim można było wykonać skomplikowaną operację, usuwając zgniły ogon i lecząc ucho. Przez długi czas Lion Cub pociągał tylne łapy. Pierwsze kilka dni został wyeliminowany pod sobą, bo nie czołgał się do toalety. Następnego dnia odwiedził toaletę, ale problem polegał na zwykłym śmieciu, którego używaliśmy. Przylgnął do jego ran i sprawił mu poważne kłopoty. Konieczne było rozpoczęcie używania ściółki silikonowej, która jest bardzo droga. Natychmiast po opublikowaniu raportu, że Lwica musi używać wyłącznie silikonu, wysłano nam całe pudełko specjalnego miotu od pani Bartosowej, która ostatecznie adoptowała Lwicę praktycznie adoptowaną. Kolejne worki śmieci zostały przywiezione do Lion Cub przez ludzi, którzy odwiedzili nas, aby zobaczyć nasze schronienie.

Konieczne było czyszczenie ran kilka razy dziennie przed operacją. To konkretne i nieprzyjemne zadanie podjął Michał. Gdybyśmy nie czyszczili ran regularnie w domu, musielibyśmy codziennie dojeżdżać do kliniki weterynaryjnej. Jednak dla nas bardziej akceptowalną opcją było korzystanie ze środowiska domowego bez codziennego stresowania Lion Cub podczas wizyty w klinice. Ropiejące rany musiały zostać oczyszczone, a ropa pocięta krwią spod skóry. Następnie rana musiała zostać zdezynfekowana. Ten nieprzyjemny romans trwał kilka długich tygodni. Kolejny ropny osad znaleziono na ogonie. Całą sytuację można ocenić jako bardzo żałosną. Przez cały czas Lion był trzymany w klatce kwarantanny. Nadszedł dzień D. Lionel przeszedł oczekiwaną operację. Rany pięknie się zagoiły i z czasem chłopiec się zjednoczył. Należy zauważyć, że po przebudzeniu ze znieczulenia zaczął chodzić. Niestety, następnego dnia Lion Cub pociągnął za sobą swoją tylną łapę, myśleliśmy, że pozostanie to dotknięte. Potem ponownie weterynarz, ale ostatecznie wszystko wyszło dobrze. Lwiątko naprawdę zaczęło biec na czworakach.

Po wszystkich incydentach umieściliśmy go w grupie kotów dotkniętych przez Agatę, zasłużoną matkę Lentilce i wiele kociąt. Niepełnosprawny Lion Cub jest przywiązany do przybranej kotki mamy Lentilce. Gdziekolwiek poszła Lentilka, był tam również Lwiątko. Należy dodać, że Lentilka nie chodziła dużo, raczej była kotem na zawsze odpoczywającym, dlatego też Lew spoczywał z Lentilką, a co najwyżej koty przeniosły się kilka metrów dalej. Szczyt działalności Lentilki nastąpił, gdy wskoczyła na stół, siedząc obok telewizora i obserwując.

Czas mijał, a lwiątko wciąż znajdowało się w pobliżu trójbarwnej, zasługującej na kota matki Lentilki. Aktywność Lentilki rosła z czasem i mogliśmy zobaczyć, jak Lentilka i Lwica walczą ze sobą o zabawę, zapasy, wspólną zabawę i grę. Bardzo pięknie jest poczuć i zobaczyć na własne oczy, jak zwinięty stos katastrof powoli i na pewno staje się pięknym, dużym i zdrowym chłopcem. Lwiątko naprawdę dorasta w wielkim pięknie, nie ma co do tego wątpliwości. Jaki jest fakt, że kotowi brakuje kawałka ogona i ma tylko jedną część ucha? W końcu kot Sachmet, który niedawno umieściliśmy, nie miała w ogóle żadnego uchwytu i źle go widziała. A jednak wszystko odebrała cudowna dama, która ją kocha i troszczy się o nią.

A jak się ma teraz Lwica?

Mieszka w naszej sypialni, śpi w łóżku i bawi się z kociętami, a czasem także z rosnącą agatyczną kotką Agatką. Woli maleńki groszek pręgowany z białymi skarpetkami. Najbardziej płaci i szaleje za Grochem. Groch jest naprawdę malutkim dzieckiem w porównaniu do Lwa, więc Lvíček bardzo go ratuje, czasem nawet pozwala mu wygrać w pojedynku, a potem zasnąć w objęciach. Dotyk lwa jest jeszcze bardziej powściągliwy i czasami wzdryga się, ale nic dziwnego po całej przeszłości. Wkrótce kot będzie zwierzakiem pierwszej klasy. Lwica jest wdzięczna za każdą pieszczotę i pełen kubek granulek. Ma też swoje własne sposoby. Bardzo zabawna jest jego gra, a jednocześnie część samego Lwa, tzw. „Rechotana”. Testuje wszystko łapą, najpierw stuknij wszystko i sprawdź kilka łat, a potem zaufaj.

Tutaj możesz znaleźć galerię zdjęć kocura lwa:

http://srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Lvicek/

Chcielibyśmy podziękować wszystkim darczyńcom, którzy finansowo uczestniczyli w operacji Lwa, pieniądze pozostały również na opiekę pooperacyjną i szczepienia.

Lwicy szukamy nowego i stałego domu. Dom u właścicieli, którzy nie będą mieli nic przeciwko temu, że jest niepełnosprawny. Wyłączone tylko dlatego, że nie ma ucha i ogona. Z drugiej strony piękna ruda do obejrzenia. Lew jest naprawdę pięknie zabarwiony, bardzo czerwonawy i wygląda jak prawdziwy „lew”, jak wspomniało wielu odwiedzających nasze schronisko.

Jak myślisz, czy ona również uśmiechnie się do Lioness of Happiness jako nowego domu? Bardzo byśmy tego życzyli.

Dla kotów serca

Kristýna Kacálková

www.kocky-utulek.cz

www.srdcemprokocky.cz