Nie ma wątpliwości, że ta historia jest anielska. Każdy kot dostaje się do schronu w różnych tajemniczych okolicznościach, ale za każdym razem ten wielki wypadek jest śmiertelnym planem. Ludzie myślą, że wszystko jest zbiegiem okoliczności, ale my, koty, znamy nasze…
Chciałbym opowiedzieć wam moją wspaniałą historię życia. Jeśli złożę zeznanie, będzie to bardziej osobiste, a ty weźmiesz więcej mojej historii, niż gdyby pisarz próbował napisać najlepszą powieść.
Nasza rodzina kotów mieszka w Slanach od wielu lat. I rzeczywiście, szary odcień naszego futra nie zaprzeczał i zawsze pojawiał się u niektórych moich przodków i obecnych przyjaciół kotów. Chociaż jesteśmy najzwyklejszymi kotami na świecie, nadal możemy pochwalić się pięknym i dziwnym rysunkiem krzykliwego futra. Zarówno mój mały kot, jak i mama mieli szczęście, a natura dała nam takie szarawe futro.
Urodziłem się na środku osiedla w pobliżu śmietników za betonowym płotem i wtedy zaczęła się pisać moja wspaniała historia małej i nieszczęśliwej kotki. Ale moja mama w końcu wyciągnęła mnie z centrum osiedla w bezpieczne miejsce. Zaopiekowała się i wychowała mnie w ciemnym kącie na obrzeżach dużego osiedla oprócz rodzinnej kolonii kotów. Byłem jedynym kotkiem mojej matki. Zdarza się to czasami, gdy kotka jest starsza, że urodzi się jeden lub najwyżej dwa kocięta.
My, koty, zatrzymaliśmy się w dość ruchliwych miejscach. Niestety wielu z nas zapłaciło za swoje trudne pułapki w naszym mieście. Inne koty zmarły z powodu nieleczonych chorób kotów, tylko silne osobniki miały szansę przeżyć w niesprzyjających warunkach zewnętrznych. Nasze miasto było otoczone koszmarem szarych cieni, pułapek, pułapek i ostatecznie złych ludzi. Miejskiemu stylowi życia kotów towarzyszyły cudowne wydarzenia, nad którymi stało wiele głów kotów.
Moja matka poszła kiedyś zjeść, ale długo nie wróciła. Ogarnął mnie strach. Poszukałem jej i zawołałem: „Mamusiu, mamo, gdzie jesteś?” Niestety, nikt nie odpowiedział. W tym momencie, choć patrzyłem w kierunku osiedla, nadal widziałem szare futro mojej matki na obrzeżach. W tym samym czasie czas się zatrzymał, mogę to przysiąc. Zobaczyłem szary futro mojej pięknej i miłej matki na poboczu drogi. Nie ma nic gorszego niż śmierć bliźniego. Moja matka leżała na drodze przez całą drogę, z kącika jej ust płynęła czerwona ciecz, którą wy nazywacie krwią, mówiąc: „Moja mała dziewczynko, życzę ci lepszego życia niż tutaj”, odetchnęła po raz ostatni. Byłem mały, biegałem szybko do matki i próbowałem ją obudzić. Wszystko było daremne, moja mama już nie oddychała. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, było niezwykle jasne światło i dusza wznosząca się w górę.
Nic nie mogłem zrobić, musiałem stać się niezależny i uwierzyć mi, to wcale nie było łatwe. Kolonia kotów, w której dorastałam, była liczna, ale nikt nie przestrzegał mnie tak bardzo, jak moja matka w przeszłości.
Nasze miasto było pełne pułapek. Największymi strachami na wróble byli jednak dziwni ludzie, którzy dźgnęli coś w dłonie i stopy, a następnie zamieniali się w potknięcie bez powodu. Zawsze myślałem, że źli są tylko chłopcy, ale rozumiałem, że dziewczyny też. To zależy od osoby jako takiej i muszę powiedzieć, że to, co widziałem, pozostanie na zawsze w mojej duszy. Dziwni ludzie, których my, koty, nazywaliśmy tyranami, złapali moich kotów i zranili ich. Wszyscy śmiali się z tego okropnie. Tu i tam ktoś normalnie przechodzący kazał im przestać, ale tyrani tylko się uśmiechnęli. Samochód z klaksonem przyjechał nawet kilka razy, ale to też nie wystarczyło.
A ja? Zapłaciłem za zaufanie. Nauczyłem się ufać ludziom w koszach na śmieci, ponieważ niektóre z nich mnie karmiły, ale w końcu to stało się fatalne. Grupa dziwnych ludzi zwabiła mnie na piękne słowa i zaproponowała coś do jedzenia. Z radością pobiegłem do ludzi, którzy wyglądali tak ładnie i serdecznie. Ale ci ludzie torturowali mnie, szarpali łapami, ogonem, podarli mi futrzane włosy. Płakałem, broniłem się, gryząc, ale nic mi nie pomogło. Chłopcy mnie krzywdzili, dziewczyny patrzyły i wszyscy się ze mnie śmiali. To za bardzo bolało. Nagle jeden z łobuzów chwycił mnie za ogon i obrócił ze wszystkich sił. Nie uwierzycie, ale nagle poczułem się wyjątkowo chory, poczułem wielki ból i straciłem przytomność. Z pewnej odległości usłyszałem stłumiony śmiech, a anioły przeleciały nade mną całkiem wyraźnie.
Całkiem niezręcznie i zimno obudziłem się na osiedlu w krzakach. Było mi strasznie zimno i do głębi czułem śmierć. Krew płynęła, a ja bolałam. Niektórzy twierdzą, że my zwierzęta nie odczuwamy bólu. Nie mam pojęcia, jak coś takiego może przydarzyć się każdemu. Cierpiałem tak bardzo, że cały czas byłem nieprzytomny i obudziłem się ponownie, co faktycznie powtórzyło się kilka razy z rzędu. Kiedy w końcu się obudziłem, okazało się, że nie mam ogona. Brakowało ogona, a na jego miejscu było tylko postrzępione, krwawe „coś”. Musiałem poradzić sobie z bólem i zimnem, które smakowały całym moim ciałem. Musiałem zdobyć papier i przeżyć. Paradoksalnie byłem bardzo mały, ale życie włóczęgi nauczyło mnie wielu nawet w tak młodym wieku. Wystawy ponownie, a koty z naszej kolonii zaopiekowały się mną, wiedziały, że nie mam matki i wiedziały, że gdyby nie potraktowały mojej rany własną śliną, umarłbym. W końcu wyszedłem ze wszystkiego, ale byłem rozczarowany życiem w potrzebie, nędzy i przemocy. Czas mijał, pokonywanie trudnych okresów, uczenie się nowych rzeczy, aby przetrwać.
Pewnego dnia, gdy powoli robiło się ciemno, odwróciłem się od kolonii kotów. W jednym z wielu prefabrykatów pomachała mi bardzo piękna dama, która powiedziała łagodnym głosem: „Kora i dzik” i „chodź, piękna kotko”. Byłem podekscytowany i podejrzewałem, że dostanę coś dobrego na ząb. I rzeczywiście dostałem kawałek dobrej bagietki z serem i salami. Panna wzięła mnie w ramiona i zachowała, nagle pociemniała na moich oczach, bo rozpoznałem twarz miłej, ale i złej dziewczyny. To ona była tyranem. Nie trwało długo, zanim tyrani wyszli zza wspomnianego bloku. Naprawdę nie chciałbym doświadczyć tego, co stało się obok kogokolwiek. Krótko mówiąc, stałem się ofiarą rażącej przemocy. Tyrani zaśmiali się konwulsyjnie i zaciągnęli mnie do znanego miejsca, w którym często się spotykali. Znów pociągnęli mnie we wszystkie strony, wybili mi głowę i szaleli jak szaleni. Wszędzie leżały puste butelki alkoholu, a nawet strzykawki i igły.
Początkowo byłem zaniepokojony, krzyczałem i płakałem, a potem milczałem bezradnie. Tyrani przywiązali mnie łapami do sieci, torturowali i śmiali się. Próbowałem przez chwilę walczyć, drgając ciałem, ale każdy wysiłek był nagradzany wieloma ciosami. Znów umilkłem, a tyrani przywiązali mnie do najbardziej rannej łapy zaplątanej w sieć na drzewie. Potem pili, bawili się i śmiali się, żeby zobaczyć, co robię. Poddałem się i nie oddychałem, przynajmniej nie zmusiło to tyranów do bicia mnie. Czułem się nieszczęśliwy i chciałem umrzeć. Błagałem dusze aniołów, aby jak najszybciej mnie połączyły. W końcu jednak pojawił się instynkt samozachowawczy i zacząłem drgać całym ciałem. Nagle poczułem się silniejszy niż kiedykolwiek. W tym momencie najbardziej uszkodzona łapa w ciele i kościach, złamana i zmasakrowana ostrą liną sieci, oderwała się całkowicie poniżej i oddzieliła od jej cipki. Pacička całkowicie odpadła, ale kawałek sieci pozostał owinięty wokół zranionej łapy. W tej chwili anioły znów nade mną leciały.
Próbowałem czołgać się tak daleko, jak tylko mogłem. Instynkt samozachowawczy działał niesamowicie. Gdy poczujesz śmierć, nawet jeśli pragniesz jej w trudnych chwilach, skorupa ciała broni się i choć poważnie ranna, zyskuje niesamowitą moc zabijania po raz ostatni. Potem wpadłem do ciemnej dziury w pobliżu odległego krzaka i długo spałem. Przez jakiś czas słyszałem stłumiony śmiech, krzyki i wreszcie znajome rogi, potem było spokojnie. Obudziłem się z zimnem, głodem i bólem. Leżałem w zagłębieniu drzewa, a wokół była krew. Wiedziałem, że jeśli pozostanę na miejscu, wkrótce umrę.
Poszedłem do desperackiej walki o życie i próbowałem szukać pomocy. Absolutnie straciłem orientację i bez żadnych kosztów nie mogłem sobie przypomnieć drogi do moich przyjaciół z tej samej kolonii. Ból i rozpacz popchnęły mnie do przodu i nie obchodziło mnie, w którą stronę to będzie. Noga, w której brakowało rozdartej łapy, nie mogła być zgięta w kolanie, musiałam przeciągnąć ją prosto za siebie. Przeszedłem dużą drogę z dużą ilością samochodów i zobaczyłem w pobliżu światła. Nagle nie znalazłem się wśród domów z prefabrykatów, ale stanąłem przed oświetlonymi budynkami o zupełnie innych kształtach, niż znałem z naszego osiedla. Obejrzałem blok i zobaczyłem białe postacie za oknami na parterze, wkładając do pieców coś o płaskim okrągłym kształcie. Bohaterowie wyszli, niosąc coś z magazynu i coś do pobliskich pojemników na śmieci.
Szukałem młodego mężczyzny, który jeździł tam iz powrotem, niosąc coś i zabierając. Młody mężczyzna przerwał na chwilę i powiedział: „Co tu robisz, kotku? Idź do domu, tutaj nie jest dla ciebie bezpiecznie. Spojrzałem na niego z daleka i szepnąłem kilka razy. Miauczenie było pełne grozy i rozpaczy. Młody mężczyzna przerwał, ale po chwili wrócił do budynku. Podczołgałem się bliżej i zacząłem walić w okna i drzwi, w których widać było wnętrze i gdzie zniknął również młody człowiek. Czułam szansę na całe życie, a ponadto chłopiec promieniował dobrocią z każdym calem. Wybiegł przez drzwi i zauważył, że nie mam kota. Ale były inne rzeczy, których nie mogłem zrozumieć jako kot. Na przykład nie mogłem się rozgrzać, ponieważ było to sprzeczne z higieną. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że to kuchnia lokalnej pizzerii, w której zwierzęta po prostu nie mogą. Ale wtedy nie wiedziałem i waliłem w drzwi. Długo czekałem na młodego mężczyznę, wreszcie usiadłem w progu w papierowym pudełku i odpoczywałem.
Potem tylko pamiętam, że dżentelmen załadował mnie do samochodu w nocy i powiedział, że nazywa się kocim dzieckiem. Oczywiście zadzwonił późno w nocy, pytając, czy przeszkadza. Ciocia w dzieciaku, którego obudził młody mężczyzna, powiedziała mu w pierwszej chwili, że nie, bo wciąż nie wiedziała, co się naprawdę dzieje. Nie wiedziała, że będę bezpieczny - ranny kot. Potem zrozumiałem, dlaczego moja ciotka zganiła ciotkę. Z jednej strony nie wiedziała, co się dzieje, kiedy spała, az drugiej strony wieczorem telefony dzwoniły z różnych powodów. Wszyscy dobrze wiemy, że wieczorem cisza i wujek dziecka dzwonią naprawdę tylko z poważnych powodów - leczonych kotów i kotów w niebezpieczeństwie. Kiedy nie chodzi o zdrowie i życie, ludzie mogą dzwonić w ciągu dnia. W końcu ciotka przeprosiła młodego mężczyznę i wyjaśniła, że już dawno spała pod koniec swojej służby w nocy.
Około północy znalazłem się w tajemniczym i jednocześnie kochającym miejscu. Nigdzie w kwarantannie, którą wszyscy musimy przejść przez nowo przybyłych, nie było miejsca, więc mój wujek przeciągnął prowizoryczną klatkę na parter domu. Miałem legowisko dla psa z sercami, które dostarczyło kocie serca od dobrej ciotki ze Zlina, kubek z granulkami i kubek z wodą. Jadłem i piłem Byłem szczęśliwy, chciałem powiedzieć cioci i wujkowi, że jestem szczęśliwy. Chodziłem po klatce, aż zraniona łapa z odsłoniętą kością uderzyła w plastikowy spód klatki. To było jednocześnie wzruszające i desperackie.
Wujek wyraził żal i skandal z powodu nieszczęśliwego losu kota. Powiedział, że widział wiele rzeczy - na przykład rannych zwierząt z różnych przyczyn i przyczyn, ale świadome znęcanie się nigdy nie zrozumiałoby. Chociaż większość jego wujka zwykle nie robi różnicy, to, co zobaczył z powodu obrażeń na moim ciele, dosłownie go rozchorowało. Wujek nie miał dość rozdzierania krwi, łapy i ogona, wcale nie miał dość brutalnego zranienia małego kota. Pani, po prostu spojrzała ze smutnym wyrazem twarzy i powiedziała: „Będziesz Bonnie”.
Świadomie wysłuchaj, co powiedziała moja ciocia i wujek, kiedy przybyłem w nocy: http: //srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/prijem_ze_Slaneho _-_ kocicka_Bonnie _...
Następnego ranka lekarz przyszedł regularnie sprawdzać, potrząsając z niedowierzaniem głową. Lekarz umieścił mnie w skrzyni i poszedł ze mną do szpitala dla kotów. Po tym, wkrótce dowiesz się w następnej historii.
Twój mały i odważny kot Bonne
Tekst: Kristyna Kacalkova
OS Heart dla kotów
Logując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych .