Gainka przybył do schroniska dla serca, aby nas prowadzić i uczyć, ponieważ my, ludzie, choć staramy się jak najlepiej, pozostajemy przebudzeni. Właśnie dlatego życie stawia nam przeszkody w nauce. Wszystko pasuje dokładnie. Jestem pewien, że Gainka nie przyszedł do nas przez przypadek. Przyszła, aby pomóc nam wiele zrozumieć.
Anielski biały kot z kilkoma czarnymi plamami przyniósł nam do życia szczęście, radość i pokazał całkowitą oryginalność siebie. Było inaczej, wszyscy to czuliśmy. To dziwne, ale było dokładnie tak samo, gdy przyjęliśmy Ninę do schroniska. Pomyślałem sobie, że to nie będzie takie straszne, aw rzeczywistości w obu przypadkach było znacznie gorzej i niezwykle trudne.
Jak to się wszystko zaczęło?
Ratownik kota Gainka powiedział nam, że w Rakovníku (na terenie jednej z firm) mieszka chory kot i dlatego chciał jak najszybciej zabezpieczyć go. Chociaż tragarze ją tam karmili, inne koty przegoniły ją. Gainka wyglądała naprawdę źle, od pierwszego spojrzenia miała matowy płaszcz, jej oczy były ozdobione czarnymi dziobkami i uszami wyłożonymi czarnymi skórkami. Został napisany jesienią 2011 roku, kiedy zabraliśmy ją do schroniska dla kota: http://srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/prijem_z_Rakovnika_-_Gaia_18.10.2011 . Kiedy patrzę na pierwsze zdjęcia fatalnego dnia, jest mi smutno.
Gainka spędził u nas dokładnie 11 miesięcy i mocno wierzymy, że były to szczęśliwe miesiące, pomimo poważnego raka i ciągłego leczenia, które było dla nas bardzo wymagające. Podróż Gaina przez schronisko była naprawdę niesamowita, nie do opisania słowami, pełna wzajemnego zrozumienia, miłości, uznania i doświadczeń życiowych. Na samą myśl o tej pięknej i czystej duszy kaszlę gdzieś w środku, a łzy wlewają mi się w oczy, tyle wszystko jest mocne i świeże.
Gainka była absolutnie skromną kotką o bardzo wymagającym leczeniu. Potrafiła się dostosowywać, wszystko załatwiała, odmawiała, współpracowała. Była bezkonfliktowa, miła, miła i życzliwa. Zawsze ssała gości jak kleszcz. Można powiedzieć, że wizyty ją kochały. Opieka zdrowotna była bardzo wymagająca pod każdym względem. Kiedy pamiętamy ropne skorupy na uszach, które musieliśmy leczyć kilka razy dziennie, zanim odkryliśmy, że to guz - to był prawdziwy i prawdziwy horror.
Guzy i operacje
Pierwsze badania krwi potwierdziły, że dotyczy to wątroby i nerek. Gainka długo pozostawał na diecie wątrobowej. Wysłaliśmy próbki do laboratorium, zawsze dowiadywaliśmy się, że jej układ odpornościowy jest osłabiony. Atakowała wielooporne bakterie. Pod skórą wyglądała jak żużel, a poza tym znów była odporna na wiele czynników.
Jestem pewien, że wraz z Gainką przyszła wielka wiedza, percepcja i zrozumienie. Uczyliśmy się również z tą chorobą. Gainka nas poprowadziła… Przybyła do naszego schronienia, aby żyć z godnością i dać nam mistrzom nauczenie się rozumienia wielu nowych sytuacji, aby przekazać nam wiele informacji ściśle związanych z naszym istnieniem.
W bardzo krótkim czasie miały miejsce trzy główne operacje:
http: //srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Video_a_foto _-_ Gainka_je_po_operaci ...
http: //srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Video_a_foto _-_ Gainka_po_operaci_a _...
http: //srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Video_a_foto _-_ Gainka_po_operaci_na ... a http: //srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Video_a_foto _-_ jak_se_dari_Gaince_p ...
Pierwsza operacja miała miejsce na początku kwietnia. Na uchu bardziej dotkniętym miała dużą wypukłość, więc ucho musiało zostać usunięte wraz z wypukłością. Histologia potwierdziła nowotwór złośliwy, dlatego Gainka przeszła operację i usunięcie drugiego ucha na początku maja. Trzecia i ostatnia operacja miała miejsce pod koniec lipca, kiedy na dotkniętym uchu pojawił się nowy guz, powodujący obrzęk małżowiny usznej i drugi na głowie, oba guzy zostały usunięte. Żadna inna operacja nie była już zalecana, guzy były wokół głowy, a agresywność choroby była tak zła, że wszyscy wiedzieliśmy, że trzecia operacja z pewnością będzie ostatnią.
Wielki szok
W sierpniu 2012 roku nastąpiła dla nas wielka przerwa i wielki szok dla nas, Gainka zaczęła spadać, nie utrzymywała stabilności, nie mogła normalnie iść, nie mogła wskoczyć na szafkę lub suszarkę do ubrań, gdzie zawsze była pieczona ugotowana. Gdzieś w środku domyślacie się, że kiedyś nadejdzie, ale kiedy naprawdę nastąpi przerwa, nie rozumiecie. Odkryłem ten fakt wraz z Verunką, która właśnie nas odwiedzała i została wirtualnie adoptowana. Zbieg okoliczności? Razem z Verunką poszliśmy do weterynarza. Dowiedzieliśmy się więc, że Gainka nie ma się już dobrze, ale leki mogą pomóc. A leki naprawdę pomogły. Minęło kilka dni, a Gainka znów była zła, było oczywiste, że wcale nie czuła się dobrze. Weterynarz stwierdził, że kot ma ropną kieszeń uszu. Po zwolnieniu ropy poczuła wyraźną ulgę. Ale z każdym kolejnym dniem był wyjątkowy. We wtorek zapytałem lekarza, czy nadal jest w porządku. Cały tydzień byłem na kolcach i wspominałem o Gaince w każdym wywiadzie z kliniką weterynaryjną. Ciągle goniłem Michała z pytaniem, czy wciąż żyje, ponieważ wszystko czułem w inny sposób. Nadal chciałem, żeby ktoś odpowiedział, jeśli pomyślą, że nadal musimy leczyć kota. W końcu każde leczenie jest ciężkim cierpieniem dla poważnie chorego zwierzęcia, wciąż myślałem.
W niedzielę było z nią bardzo źle, a następnego dnia w poniedziałek poszedłem do weterynarza z pełną różnorodnością pomysłów. Zanim włożyłem go do skrzyni, nasze spojrzenia się spotkały i spojrzeliśmy twarzą w twarz. Nadal mam przed sobą jej oczy, to było absolutnie niesamowite, oboje wiedzieliśmy, że wkrótce się pożegnamy. Wiedziałem, że to źle, i tak jak pod koniec jej życiowej podróży, Gainka wyzdrowiała w ciągu ostatnich kilku chwil, nawet siedząc w nosidełku i wpatrując się we mnie. To było bardzo smutne Chwyciłem ostatnią przelotną nadzieję i wierzyłem, że wróci do domu.
Pożegnanie
U weterynarza ja i lekarz wzajemnie się wspieraliśmy, oboje bez słów wiedzieliśmy, że wszystko postrzegamy tak samo. Znów był to lekarz, który operował Gainkę w przeszłości i teraz żałuje, że został uśpiony. Czuliśmy smutek i ból. Dla doktora śmiertelne było także to, że Gainka podbiła sobie serce. Tego pamiętnego dnia lekarz zamierzał poddać ją znieczuleniu, odciąć ropny osad i dowiedzieć się, co działo się w uchu i czy było jakieś rozwiązanie, nawet na chwilę - na kilka dni, tygodni. Niestety nie było rozwiązania. Ropa była związana z guzem i już tak bardzo zniszczyła Gainkę, że jedynym rozsądnym wyjściem było eskortowanie jej, z całą miłością i czcią, przez tęczowy most i uwolnienie jej od bólu i cierpienia.
Odkryłem te niezwykle smutne wieści wieczorem, jakby czas się zatrzymał. Spodziewałem się tego, wiedziałem, że to już koniec, ale w tej chwili tak trudno było zaakceptować śmierć, że nie można było tego powiedzieć słowami. Łzy napłynęły mi do oczu i po raz pierwszy poczułem, jak bardzo bolą mnie oczy. W nocy obudziłem się ze snu i miałem łzy w oczach…
W ostatnim tygodniu widziałem tylko opadającą i przechyloną głowę, mocno poruszające się ciało, które nie mogło już skakać. Guz urósł i Gainka pchnęła, powodując ból. Każde leczenie ucha było dla niej bardzo trudne. W ciągu ostatnich kilku dni tchórzliwie uciekałem i zamykałem się. Nie chciałem już na to patrzeć. To nie był już nasz Zysk, który odpoczywał w wiklinowym domu lub skakał do suszarki, gdzie dostała miskę do karmienia, którą zjadła do ostatniego kawałka. W ostatnich dniach szukała zupełnie innych miejsc, jakby się z nami żegnała. Papieski minimalnie spał kilka dni i chodził tylko zataczając się do toalety. Jej głowa była przechylona na bok, chociaż otrzymywała zwiększoną dawkę leków przeciwbólowych.
Nasza Zuzka prowadziła Gainkę z różową energią: „Spojrzałam w brzuch matki kota, gdzie była Gaja przez ostatnią godzinę, i zobaczyłam, jak powoli znika w różowej bańce, jakby zupełnie zniknęła, a różowa bańka powoli unosiła się bardzo powoli. . Pogłaskałem więc brzuch mojej matki i błagałem, żeby nie było pustej przestrzeni dla różowego dziecka. Dziwne ”
Nasza Maryja napisała: Tęczowy Most to miejsce często wspominane przez ludzi, którzy zmarli ze swoim zwierzakiem. Jest to także temat poezji w prozie z lat 1980–1992, która jest bardzo popularna wśród miłośników zwierząt, którzy ponieśli śmierć swojego zwierzęcego partnera. Legenda głosi, że dusze zmarłych zwierząt wpadają do raju z zielonymi łąkami i wzgórzami oraz że ich ciała są wolne od wszelkich chorób i urazów. Wszyscy grają i biegają, ale jednocześnie brakuje miłości ich ludzkiego partnera. Jednak pewnego dnia pojawia się ich mistrz, spotykają się ponownie, a następnie razem przekraczają „Tęczowy Most” i idą razem do nieba, i nigdy się nie rozdzielą. Historia Rainbow Bridge jest szeroko rozpowszechniona w Europie Północnej i krajach anglosaskich, gdzie ma długą historię. Chociaż żadna religia wyraźnie nie wspomina o miejscu, do którego docierają dusze zmarłych zwierząt, istnieje pewne podobieństwo do mostu Bifröst w mitologii norweskiej.
Gainko, zostaniesz z nami na zawsze, nasz złoty i ukochany kot. Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach, umysłach i wspomnieniach. Wasza dusza jest absolutnie czysta i nigdy was nie zapomnimy.
Pamiętaj!
Kristyna i twoi najbliżsi
OS Heart dla kotów
Logując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych .