Od dobrego samopoczucia do samego dna & # 8211; 1.díl

Historia życia Fantomáska

Była jesień, czas odpoczynku i wspomnień. Była mżawka, mgły nie było widać kilka metrów dalej. Zasnął na mnie, powoli zasnąłem. Fala myśli toczyła się na mnie jak burzowa fala. Myśli przychodziły inaczej - korzystne lub niekorzystne. Wkrótce byłem na moim wymarzonym statku, który pływał w mojej historii życia.

Życie nie jest piórkiem, wszyscy jesteśmy wrażliwi i nie znamy dnia ani godziny, w której nasze życie może się zasadniczo zmienić. Nie ma nic smutniejszego niż upadek z dobrobytu na sam dół biedy. Ja sam padłem ofiarą tak okropnego przeżycia i modlę się do najwyższego kota, aby nic takiego nigdy więcej się nie wydarzyło w moim życiu kota.

Byłem bardzo zadbany i wciąż pamiętam, jak moi drodzy właściciele zabrali mnie do domu, gdy byłem w pewnym wieku i mogłem opuścić rodzinę kotów. Młody i pełen siły wróciłem do domu z parą w średnim wieku. Po prostu wyruszyłem na nową przygodę.

Wychowałem się w dużym czarnym kocie o cudownie dużej głowie kota, a także miałem wyjątkowo miękkie i grube futro. Byłem przystojnym przystojnym mężczyzną o głębokim wyrazie wielkich oczu w kolorze żółto-pomarańczowym.

Gdybym powiedział ci wszystko, co miałem w życiu, prawdopodobnie nie uwierzyłbyś. Spróbuję więc nakreślić tylko część mojej podróży ...

Nasza rodzina była bogata. Miałem luksusowy, luksusowy, wspaniały. Dostałem wszystko, czego tylko szczęśliwy kot mógłby sobie życzyć. Miałem najbardziej luksusowe drapaki, drogie zabawki, zestaw do jadalni, w tym karmienie najlepszej jakości. Byłem rozpieszczany i opiekowany. Bardzo słodkim językiem kota wybrałem bardzo ostrożnie to, co jeść, a co nie. Wszystko, czego chciałem, było zawsze spełniane przez moich właścicieli do ostatniego punktu, możesz mi zaufać.

Każdego roku moi właściciele wyjeżdżali na wakacje za granicę, w którym to przypadku ciotka przychodziła do mnie, który przygotowywał dla mnie jedzenie, sprzątał moją spłuczkę z kotem i opiekował się mną. Byłem zły na ciotkę i myślę, że był trochę zdenerwowany. Mówiła mi: „Drogi kocie, nie wiesz, co masz! Nic nie cenisz, a ty wciąż się nadrabiasz! Po prostu uśmiechnąłem się do niej i pomyślałem sobie.

Nasz dom miał duże przeszklone okna, takie ogromne, w obcym stylu. Lubiłem przez nie patrzeć na piękny luksusowy ogród. Obserwowałem błękitne stawy, fontannę ogrodową, metalową altankę i bogactwo pięknych kolorowych kwiatów. Zasnąłem z brzuchem pełnym, szczęśliwym i zadowolonym. Marzyłem o częstych letnich uroczystościach odbywających się w naszym pięknym i dużym ogrodzie, cudownym zapachu grillowanego mięsa, pięknej białej kotce z sąsiedniego domu.

Jak wspomniałem, moja rodzina często podróżowała poza granice naszej ojczyzny. Widać było, że przygoda za granicą była istotną częścią ich życia. Często wyjeżdżają też za granicę do pracy. Za każdym razem, gdy wracali do domu, mieli dla mnie mnóstwo nowych prezentów. Zawsze czekałem na ich powrót jako mały kotek. Zawsze były radosne chwile powitania. Zawsze byliśmy bardzo podekscytowani powrotem do domu. Byłem przykryty prezentami, bezami i kochającymi słowami. Jednak nowe zabawki i prezenty mi się podobały tylko przez chwilę, a potem leżałem, jak zwykle, niezauważony.

Niewykorzystane zabawki wysyłano za każdym razem do schroniska dla kotów. To było hojne, wiadomo, ale takie zmartwienia wcale mi nie przeszkadzały, nie dotyczyły mnie, więc po co się z nimi przejmować. Byłem tylko szczęśliwym chłopcem, który nie mógł na nic narzekać. Czasami obciążały mnie drobiazgi, na przykład kiedy coś nie było na miejscu o godzinie, lub niepokoiła mnie pogoda - czasami było bardzo gorąco, a czasem bardzo zimno. My, koty, jesteśmy wrażliwymi stworzeniami, musimy być bardzo ostrożni.

Ponieważ tym razem mam niezliczoną ilość razy, nie mogłem się doczekać powrotu właścicieli z podróży. To było za długie i nic się nie działo. Pewnego dnia minął drugi, a moja ciocia poszła mnie nakarmić. Ponadto była smutna, nie przeoczono. Próbowała mi coś powiedzieć, ale nic nie rozumiałem, głowa kota nie mogła tego znieść. Wszystko wskazywało na żal mojej cioci. Nie rozumiałem, co miał na myśli ani dlaczego był tak zaniepokojony.

Czekałem, ale właściciele nadal nie wrócili. Patrzyłem na nie każdego dnia, wyglądając przez duże okna z małym nosem na szybie. Liście błyszczą od drzew do ziemi kolorami, jakby lato wyblakło. Ale zanim my i moja rodzina byliśmy razem, pomyślałem. Nie rozumiałem, co się stało, w ogóle nic nie rozumiałem. Było wewnętrzne poruszenie i bardzo niepokojące uczucie. Zdjąłem nos z ogromnej szklanej tafli, przez którą wyjrzałem. Pozostała tylko mokra smuga na szkle, świadcząca o długim oczekiwaniu.

Wkrótce do domu przyszła grupa ludzi w garniturach. Ludzie długo debatowali razem i gorzko rozwiązali coś. Zauważyłem okrutną rzeczywistość i nie wierzyłem własnym uszom. Co, moi ukochani właściciele mieli wypadek samochodowy i nigdy nie wrócą do domu? Nie, to nie może być prawda! Pozostałam oparzona, nie mogąc powiedzieć ani jednego jęku, tylko łzy wielkie jak groszek spadały na bogatą nawierzchnię i rozbiły się na drobne szklane cząsteczki. W końcu jeden z tych dziwnych panów złapał mnie w ramiona i rzucił na terminal. Nasz ogród był dla mnie najlepszy. Ale trochę mi się nie podobało, na dworze było zimno, a poza tym, jak śmiesz kogoś tak traktować? Zacząłem intensywnie walić w duże okna, na które patrzyłem od lat w ogrodzie. Nagle mój wzrok się odwrócił, wyjrzałem przez okno przez ogród do naszej willi z małym pyskiem na szybie, duszącym się ze smutku i smutnymi łzami.

Myśli płynęły swobodnie w moim umyśle. Widziałem siebie szczęśliwego w ramionach moich ukochanych właścicieli. Widziałem siebie odpoczywającego w słońcu za ogromnymi oknami wychodzącymi na ogród. Widziałem siebie szczęśliwym, entuzjastycznym, entuzjastycznym i zadowolonym. Ale wróciłem do trudnej rzeczywistości, było mi zimno, a ponadto pusty brzuch zgłosił się z prośbą o uwagę. Przez długi czas płakałem, płakałem, pamiętałem i ostatecznie postanowiłem umrzeć. Wczołgałem się do metalowej altany ogrodowej pod ławką na zawietrznej, całkowicie gotowy na ostatnie chwile mojego życia.

Nagle usłyszałem głos człowieka i kota. Ludzki głos powiedział: „Biedny mały chłopiec, został sam i głodny.” Drugi - głos kota - należał do mojego wymarzonego białego kota z sąsiedztwa, który powiedział: „Miau miau, moja pani, Dostałem miskę jedzenia, ale nie zjadłem ani trochę, zdecydowany umrzeć. Ten sam scenariusz powtarzano dzień po dniu, aż w końcu miły sąsiad postanowił zabrać mnie do domu, pomimo lekkiej urazy białej księżniczki.

Tylko jeden dzień i będę żył. Ale los był bezwzględny i wymyślił dla mnie więcej pułapek. Nowa rodzina przeprowadziła się do naszego domu, był to jeden z najsmutniejszych momentów w moim życiu. To był mój dom, moje dzieciństwo, moi właściciele. To był nie tylko mój dom, ale także całe moje życie. Ale największy horror miał dopiero nadejść. Dwa duże potwory wprowadziły się do ogrodu - rodzinne zwierzęta domowe w postaci ogromnych psów, które najwyraźniej nie lubiły kotów.

Jeden z gigantycznych psów mnie zarejestrował. Obnażył zęby jak szablę, warknął groźnie i skierował się prosto do altanki, gdzie byłem wychudzony i zrujnowany pod ławką - najpierw zniszczony - zdecydowanie zdecydowany umrzeć - leżący bez ruchu. Nagle chciałem żyć, zdecydowanie nie chciałem umrzeć w wielkich zębach wściekłego psa, nie przez przypadek. Chwyciłem resztę siły, podskoczyłem i podskoczyłem. Przekonałem się, że chociaż bardzo smutny kot ma dno swoich mocy, może to zrobić absolutnie niemożliwe. Nagle poczułem ogromne pragnienie życia.

Innym scenariuszem w ogrodzie naszej willi było ponowne płacz. Czas na ważny werdykt, czas na ważny moment w życiu. Wydawało się jednak, że przegapiliśmy tę okazję. Życzliwy sąsiad z białym kotem chciał mi dać nowy dom. Poszła za mną do altanki, żeby zabrać mnie do domu. Po chwili zatrzymała się, widząc tylko dwa wściekłe psy w ogrodzie. Jakby coś włamało się u właściciela białego kota, wzięła głęboki oddech, ponieważ było więcej niż jasne, co ma nastąpić. Dobry sąsiad poszedł do nowej rodziny, która zabrała mnie do domu. Poprosiła intruza, aby wszedł do altanki. Za mną, biedny kotku, ziemia wydawała się spadać. Ze łzami w oczach wróciła do białego kota. A los nigdy nie połączył naszych ścieżek.

Przebiegłem przez dzielnicę mieszkalną, która wystarczała na moje łapy. Spaliłem się tak mocno, jak tylko mogłem, aby ogromne psie potwory mnie nie dogoniły. Zatrzymałem się dopiero po wielu metrach. Nagle straciłem orientację, nie miałem pojęcia, gdzie jestem i nie mam pojęcia, co robić. Nigdy nie zdarzyło mi się wychodzić z domu. Moje futro zostało nagle ugryzione i zniszczone. Nie miałem pojęcia, co robić. W świetle wolę nie pokazywać się publicznie, w ciemności szukałem jedzenia i kierowałem się ku lepszej przyszłości.

Cierpiałem codziennie, życie łotrzyka na świeżym powietrzu mi nie pasowało, nie mogłem się do tego przyzwyczaić, nie i nie przystosowywać. W końcu dorastałem w domu i nie mogłem zaakceptować nagłego zwrotu. Każdy kot był potargany przez dużego kota i to, jaki rodzaj kota miał na zewnątrz. Zjadłem śmieci, zawsze było mi zimno i każdej nocy szukałem miejsca, w którym mógłbym położyć głowę. Ludzie wcale nie byli życzliwi i litościwi, odepchnęli mnie od swoich progów i często nie pozwalali mi jeść resztek jedzenia. Tu i tam pojawił się kamień i kilka razy wykonałem dobry kopniak. Myślałem, że ludzie lubią koty, ale było odwrotnie. Ostatni kopnięcie bardzo bolało. Siedziałem przy koszach na śmieci w pobliżu parku, nagle odczuwając wielki ból i ogromną presję. Wyleciałem ze śmietników i stoczyłem się ze stromego urwiska. Nie mogłem wstać, to był wielki ból, a ponadto krew ciekła mi z ust.

Ból trwał długo, byłem nieszczęśliwy. Pomyślałem, że powinienem był głodować w altanie ogrodowej lub zostać zjedzony przez duże psy, zamiast doświadczać tak strasznego cierpienia. Cierpiałem cicho i płakałem. W końcu zasnąłem i zasnąłem z bólu. Obudził mnie ulewny deszcz, byłem przemoczony do szpiku kości. Padało i leżałem bez żadnej pomocy całkowicie sparaliżowany bólem. Były dni trudności, cierpienia i przerażenia. Bolały mnie usta, nie mogłem jeść i to było nic. Moja łapa też mnie bolała, ostrożnie stąpałem, ponieważ każdy zły krok był wielkim bólem, tak jakby przebiegł mnie tysiąc ostrych noży. Następnych dni przestałem odczuwać ból, przyzwyczaiłem się do tego. Czołgałem się przez chwilę, a potem znów utykając. Cierpiałem, to było smutne. Resztki posiłków, które zjadłem, były pozbawione witamin, moje włosy były cienkie i matowe z nutą czerwieni. Była tam z moim pięknie miękkim i lśniącym płaszczem, z którego byłam dumna. Nadal nie mogłem uwierzyć w zwrot mojego życia.

Bardziej cierpiałem; odważyłem się wyjść na ulice stolicy tylko w nocy. W dzień nie było wcale bezpiecznie. Wciąż ogarnął mnie strach i poczułem głód. Kuliłem się za kawałkiem chleba, ziarnem kurzu i resztkami skórki ziemniaczanej, pijąc z brązowych kałuż. Nie obchodziło mnie, co we mnie wciągnęło, szczególnie, żeby się trochę nasycić. Odkąd zmuszono mnie do opuszczenia ukochanego domu, nie widziałem ani jednej spokojnej nocy. W nocy przerażały mnie przerażające sny i każdy nieznany dźwięk, który zabrzmiał i rozciągał się w ciemności, pobudzał mnie. Za każdym razem starałem się dobrze ukryć, aby nikt mnie nie kierował, a ja nie stawałem się tanimi ofiarami okrutnych ludzi lub okrutnych zwierząt w postaci spacerujących psów lub zaciekłych bitew o koty. Tej pamiętnej nocy wpełzłem do ciemnego kąta jakiejś większej przestrzeni, w którą kopałem. Wszędzie były pudła kartonowe, więc zrobiłem jeden.

Rano poczułem dziwny drżenie, a potem grzmot. Dźwięk silnika ciężarówki przypomniał mi o tym bezbłędnie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem kątem oka, że drzwi ładunkowe się zamykają i zapadła ciemność. Nagle nie było już drogi powrotnej, ale stało się jasne, że nie stoimy, tylko idziemy. Było szalenie ciemno i zasnąłem osłabiony. Myślałem, że i tak mój koniec nadchodzi. Teraz naprawdę nie było już nic do uratowania, nie było z czym się uporać, straciłem właścicieli i nie chciałem iść dalej, nie miałem wystarczającej siły. Od niegdyś pięknego, duży chłopiec pozostał tylko cieniem. Skromny, bezwładny wrak, który doceniał wodę z kałuży i garść śmieci. Dlaczego życie jest tak okrutne? Zasnąłem, czując, że mogę i nie pójdę dalej. Straciłem nadzieję, wiarę i siłę. Wszystko, co kiedyś zniknęło jako zwykła myśl. Zasnąłem wiedząc o końcu snu.

Słychać było uderzenie i jasne światło oślepiło moje oczy. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Miałem wrażenie, że jestem w niebie; Ale niestety znalazłem się na terenie firmy stojącej w pobliżu wsi. Widoczne były tylko lasy i pola. Szybko wyskoczyłem z tyłu samochodu i wszedłem do kryjówki, gdzie widok był na wszystkie strony. Był budynek, brama, ogrodzenie, parking i samochody. W kryjówce pozostawałem w ukryciu przez kilka nocy, tylko do kosza na śmieci biegałem tu i tam, aby znaleźć coś do jedzenia. Szukałem miłej kobiety, która pojechała samochodem do pracy. Śledziłem, kiedy idzie do pracy i kiedy wychodzi z pracy. My koty mamy czas.

To samo trwało, jednego dnia mijało drugiego, czując się zmęczony i słaby. W końcu podjęto decyzję. Muszę działać, albo okazuje się, że tak czy inaczej, po prostu jakoś, ale nie mogę już dłużej cierpieć i tym razem miałem na myśli śmiertelnie poważne. Miałem obliczoną liczbę kotów, o której pani opuszcza budynek i wychodzi. Teraz albo nigdy, zastanawiałem się, kiedy wyszła z budynku. Usiadłem i usiadłem przed samochodem. Pani otworzyła drzwi samochodu, a ja usiadłem w środku: „Co tu robisz, kotku?” „Miau!” „Nie możesz odejść ze mną.” „Miau!” „Cześć, jesteś tam? Wyobraź sobie, że mam zdewastowany kot w samochodzie i nie wiem, co robić. Z pewnością nie mogę jej tu zostawić, wydaje się chora i dość chuda ”- powiedziała miła pani. „Zostań w pracy i poczekaj na mnie, przyjdę do ciebie i coś wymyślę”, powiedział głos w telefonie.

Drzemałem na tylnym siedzeniu samochodu i obudziłem się stopniowo. Wkrótce statek marzeń zacumował w pierwszym porcie i obudziłem się. Gdzie zabrali mnie mili ludzie i co dalej, wkrótce się dowiecie, kiedy znów drzemię i przypomnę sobie moje wspomnienia.

Twój Fantomásek

Tekst: Kristyna Kacalkova

OS Heart dla kotów

http://kocky-utulek.cz/