Pożegnanie z ukochanym kotem Kolją

Minęło kilka tygodni, odkąd dowiedzieliśmy się o kocie Kolii. W końcu ratownikom udało się wyrwać go ze szponów obojętności. Marzec 2013 przeszedł do drugiej połowy i mogliśmy w końcu cieszyć się z powrotu Koljovej do domu.

Nowy chłopiec otrzymał imię Simon. Jednak rada schroniska odrzuciła piękne imię Szymona, ponieważ stale pamiętamy naszego czarno-białego chronicznie chorego chłopca z Szymona z Prelouca, który przez pewien czas cieszył się w swoim nowym domu, ponieważ wkrótce po tym zmarł z powodu niewydolności nerek. Właściciele cieszyli się dosłownie piekłem, ale po utracie ukochanego kota nie wahali się zdobyć więcej kotów ze schroniska dla serca. To było wtedy bardzo smutne. Nie jesteśmy przesądni, ale pomyśleliśmy, że po raz drugi nie podamy imienia Szymona, dlatego wybraliśmy imię Kolja.

Mały chłopiec był chory na pierwszy rzut oka i był zbyt zaniedbany. Myśleliśmy, że to prawdopodobnie dorosły kotek, który właśnie uciekł grabarzowi z łopaty. Kręgosłup wyróżniał się groźnie, chłopiec był tylko szkieletem pokrytym skórą, a po nim przerażający kaszel dochodzący gdzieś głęboko z zubożałego ciała. Pochwa pełna marszczeń, odgryzione futro, nos też przyklejony dziobkami i oczkami. Widzieliśmy wiele zubożałych i pozbawionych zwierząt zwierząt zaniedbywanych na zewnątrz, ale w Kolji największy horror przyszedł z wewnątrz.

Drugie spojrzenie mówiło nam więcej. Tlamička była wolna od zębów i zatopiona, ponieważ może „nosić” tylko bardzo stare zwierzęta. Zostały tylko dwie gnijące stare kły - nic więcej. Kolji wpatrywał się w tęsknotę za ciepłem i babeczki.

Badanie weterynaryjne wykazało, że kot jest bardzo chory i odwodniony. Ale wszyscy liczyliśmy na lepsze czasy. Chcieliśmy, aby Kolya się ustabilizowała. Wiedzieliśmy, że chłopiec ma chore płuca, kaszle i dusi się. Wiedzieliśmy również, że ma wiele stanów zapalnych, ale bardzo często obserwujemy te warunki dla kotów i raporty weterynaryjne, więc nigdy nie sądziliśmy, że nastąpi tak szybkie odwrócenie. Ciągle spotykamy się ze śmiercią, ale nigdy wcześniej nie wiemy, że śmierć nas dogoni i zaskoczy nas raz po raz.

Chociaż Kolya przybył do schroniska dla serca we wtorek wieczorem i na zawsze opuścił nas w niedzielny poranek, nie mogę powiedzieć, że spędził z nami sześć pełnych dni. Spędziliśmy z nim cztery dni, ale zapewniam cię, że byliśmy tak blisko siebie, jakby spędził z nami całe swoje życie kota.

Kolja lubił szare łóżko z kwiatami. Oparł głowę o przednie łapy i podniesioną krawędź łóżka. Chłopiec jadł i kaszlał, ale wyglądał na bardzo szczęśliwego, oddanego i zmęczonego. Ciągle myśleliśmy, że będzie lepiej i po prostu wygramy.

To była fatalna sobota. Tego dnia przyjemne wizyty przyszły do schroniska dla serca. Wszyscy razem przeszliśmy przez schron i odwiedziliśmy Zagarazak, gdzie Kolja mieszkał kilka razy. Nadal leżał w swojej kryjówce, wyglądając, to było dziwne, ale w tej chwili nie mieliśmy pojęcia. Pogłaskaliśmy nawet Kolię, zastanawiając się, jak wychudzone i jak straszne było przeznaczenie biednych kociąt na wolnym powietrzu.

Prawdziwy punkt zwrotny nadszedł wieczorem. Zauważyłem, że nie mógł prawidłowo oddychać, a jego klatka piersiowa zacisnęła się i rozszerzyła w niespotykany sposób. Każde wdechy i wydechy przysparzały mu wielkich kłopotów. Pobiegłem do Michaela, który potwierdził, że on również nie śni. Krążyliśmy wokół kotów i podawaliśmy narkotyki. Podczas pracy poszliśmy zobaczyć Kolję, abyśmy niczego nie przeoczyli. Byłem już w kontakcie z naszym lekarzem. Kilkakrotnie sprawdzaliśmy kota, próbując sprawdzić, czy wychodzi z klatki. Nagle wszystko było inne niż powinno. Nie rozumieliśmy, co się dzieje.

Ostatnia kontrola w Zagarazáku, którą przeprowadziłem dziewięć godzin temu, wywołała u mnie histerię, a Kolya pozostał w bezruchu, gdy chciał wyślizgnąć się z toalety w tym czasie, w którym sikał. Łapy pozostały w toalecie, ale ciało było już na zewnątrz toalety, a nos został zakopany w pieluszce. Smutne spojrzenie na biednego kota, który chciałbym na zawsze wymazać z pamięci ... Wiem na pewno, że jest to jeden z najsmutniejszych i najokrutniejszych poglądów, który pozostaje w nas na zawsze. Ten moment był kluczowy, nie mogliśmy dłużej czekać.

Wezwaliśmy do pogotowia weterynaryjnego w Pradze z Kolją. Wskoczył do samochodu, zacząłem przebierać się. W każdym razie nie pozwolę tak zubożałemu chłopcu podróżować pękniętym lotniskowcem przez godzinę, to szło mi przez głowę. Nigdy nie chciałem, aby chłopiec doświadczył zimy, wilgoci, zimna, niepokoju, bólu, brudu i niegodnego zachowania. Zrobiliśmy z nim wszystko i kontynuowaliśmy. Miałem skrzynię na siedzeniu pasażera, sprawdziłem i pogłaskałem chłopca przez dotyk. Podczas oglądania byliśmy na miejscu. Lekarz wyraził poważne zaniepokojenie i wysłał nas na zdjęcie rentgenowskie. Zanim wróciliśmy do biura, trzymałem Kolię w ramionach, chłopiec mruczał z wdzięcznością i uśmiechał się, gdy jego ostatnia siła była wystarczająca. Rentgen wykazał, że jest w niebezpieczeństwie, a jego świeca życia powoli gaśnie. Lekarz dokładnie wyjaśnił zdrowie Kolyi. Wszystko wskazywało na rozległy wzrost guza lub bardzo zaawansowany etap astmy kotów. Zdjęcie rentgenowskie było bardzo szczegółowe i przypomina wiele miesięcy temu zdjęcie rentgenowskie kota o imieniu Růženka, który został zabity przez wzrost guza. Lekarz dał kotowi leki i zamówił poranną kontrolę w naszej klinice, gdzie wysłała również raport medyczny i zdjęcie rentgenowskie do przeglądu.

Wróciłem do domu z Kolją i bardzo dobrze wiedziałem, że nie musieliśmy długo czekać na wspólne spędzanie czasu. Jednak w tej chwili masz wiele myśli, że chłopiec może nawet z tego wyjść, że będzie lepiej to i tamto. Wróciliśmy do domu około północy i Kolya ożyła, przytulona, szczęśliwa i zadowolona. Byłem zbyt zmęczony, ale usatysfakcjonowany tą fatalną północą.

Niestety rano sytuacja znów była krytyczna. Ale pocieszało mnie to, że w końcu zamierzamy sprawdzić, a Kolya dostanie lekarstwo i znów będzie lepsza. Myliłem się Chociaż nie miałem pojęcia, nadal wierzyłem, że będzie dobrze. Podróżowanie z Kolyą było niesamowite, Kolja była złota. Chłopiec siedział przez chwilę, a potem położył się, ale wciąż słuchał uważnie i z wielkim zrozumieniem. Gdy dotarliśmy do kliniki weterynaryjnej, stało się jasne, że znów nie czuje się dobrze, oddycha ciężko i oczy zasłania mu dziwny niewidzialny ekran.

Lekarz powitał nas w poczekalni, mówiąc, że otrzymała już raport z izby przyjęć. Wiedziałem, co się stanie. Wszelkie dodatkowe obciążenia i leczenie oznaczałyby żal starca. Pomyślałem, że zobaczyłem Kolyę leżącego na pół w łóżku i na pół z łóżka, i przypomniałem sobie tę samą sytuację, gdy był w połowie w toalecie, a w połowie na zewnątrz. Pomyślałem, że nie mogę już dłużej patrzeć na tę dolegliwość. Ważne było, aby zachować spokój i zdać sobie sprawę, że nie jesteśmy tutaj, aby rozciągać nasze cierpienie, ale że jesteśmy tutaj tylko po to, aby pomóc, i niestety czasami pomagając zwierzęciu przekroczyć tęczowy most. W końcu utrzymanie osoby przy życiu jest tym, czego nigdy nie chcieliśmy. Lekarz spojrzał na mnie, skinął głową na znak, jakby nie, i powiedział, że nie ma już odwrotu, i dodał „nie martw się”. Spojrzałem na lekarza i powtórzyłem „nie martw się”. I łzy płynęły w oczy kota Koli, który cierpiał przez całe życie, cierpiał i pomagał, gdy musieliśmy się pożegnać. Jakby ponownie trafiono w strzałę niesprawiedliwości.

Chwile i sytuacje zaczęły mi przypominać, jak pięknie było, gdy chłopiec się dymił, ciesząc się ciepłym łóżkiem , trzymając go w ramionach w nocy w ramionach, i jak go pocałowałem, gdy lekarz poszedł przygotować swoje ostatnie pożegnanie następnego dnia. Trudno mi, ale potem przyszła ulga, chłopiec poszedł cicho i szybko, jak potrafią tylko stare i nieszczęśliwe zwierzęta.

Nasz ukochany chłopiec, stary człowiek ze złota, choć spędził z nami tylko trochę czasu, pozostawił niezatarty ślad w naszych sercach. Będziesz tu z nami cały czas, spotkamy się w myślach i nigdy - przysięgam - nigdy cię nie zapomnę. Chcę zamienić smutek w radość. Chciałbym się radować, że można iść z godnością, że nic cię już nie boli, ale także - że jest ktoś, kto zawsze będzie cię pamiętać. I uwierzcie mi, droga ukochana, niewielu z nas pamięta. Ale nie mogę jeszcze w pełni się cieszyć, przeszkadza mi, że musiałeś cierpieć przez całe życie.

Mam wiele myśli i krytyki na temat świata tutaj, bezwzględnego zachowania tych, którzy pozostają ślepi i źle rozumieją, o co chodzi w życiu. Wiem, że prawie nie możemy zmienić świata, ale przynajmniej możemy spróbować. Każdy z nas bardziej otwarty, jeśli położy rękę na pracy, może przynajmniej zmienić coś na lepsze, to nie jest tak dużo. Wydaje mi się, że niektórzy nie wiedzą, co to znaczy pomagać bliźniemu. I raz, uwierzcie mi, nadejdzie Sąd Ostateczny i wszyscy, bez względu na wiarę, jaką w sobie pokładamy, wyznają nasze czyny. Niech wszystkim, którzy zapominają i pozostają ślepi przez całe życie, wybaczono im, ponieważ tak naprawdę nie wiedzą, co robią.

Ukochany kocur Kolja, żegnaj wszystkie swoje najbliższe ...

Tekst: Kristyna Kacalkova

OS Heart dla kotów

http://kocky-utulek.cz/