Schronienie wyglądające całkiem normalne koty

Kiedyś byłem Moura, ale w schronie dostałem imię Olivia. W rzeczywistości jestem taką Olivią i jako właściwy kot zachowuję się tak dobrze. Tyle wstępu, by wiedzieć, czym jest łokieć…

Pochodzę od „farmera” w Slanym z pojemników na śmieci i pojemników, które znajdują się w pobliżu miejscowego Billy. Przyszła do mnie miła dama, taka zwyczajna i bardzo miła kobieta ... Problem polegał na tym, że było nas tam więcej i był ze mną bardzo szarpany chłopak o imieniu Hubert. Często, ale nienawidzę pamiętać mojego biednego życia na świeżym powietrzu, był bardzo smutny.

Myślę, że Hubert był i nadal jest nieco chwiejny, więc doznał również obrażeń swojej dobroci. Ale ja go lubię, jest dobrym przyjacielem. Zostaliśmy złapani z osiedla, abyśmy nie mogli się tam rozmnażać, ponieważ byliśmy już w Billy.

W końcu pozwolili nam zostać sterylizowani przez weterynarza i pojechali z nami do Vrbičany. Po niezbędnej kwarantannie przez pewien czas robiłem trochę kłopotów, a ja nosiłem się tak, że nikt nie pomyślał, że jestem kotem zbywalnym i od razu zaczął się chwiać. Nie ma szans Ciocia ze schroniska ominęła mnie i wypróbowała na mnie różne sztuczki - kufę i nos, ale wszystko zdążyłem ujawnić. Syknęłam raz, podrapałam dwa razy, a ciocia zostawiła mnie samego. Wujek ze schronu zachowywał się bardziej dostojnie iz pewnością nie jęczał ani nie szarpał. Ale na pewno zignorowałem też mojego wuja.

W końcu zostałem przydzielony do grupy pół-brzęczyków, ale tam Mathews - duży nadęty pręgowany - poszedł za mną, więc wróciłem do głównej grupy.

Jesteśmy tu całkiem mili, ale traktują nas jak schronienie, a czasem jest to miły horror i vopruz. Pokój kociąt, pokój pół-brzęczyków, zagazer i to samo w kółko - bla bla bla, aw ostatnim miauczeniu i łapie. Mamy dużo jedzenia i picia, ale czasami denerwujemy się z naszymi kotami i wchodzimy we włosy. Jestem kotem samotności, mogę dać wiele bezy, mogę spędzać wolny czas, ale kiedy nie mam dobrego dnia, wydaje mi się, że próbuję lekko, syknąć i drapać. Jestem tylko kotem, który właściwie może mnie zapytać, prawda?

Jest porządek. Ciocia śpieszy się rano, zapala się i budzi. Wychodzi z fotela Buggy i obserwuje, co ktoś napisał do niej w e-mailu. Wyglądają okropnie, ale niezwykle ważne i rozmawiają z nami kotami po ludzku. Cóż, nie wiem, jakie są pozostałe, ale Buggys popularnie ją „zjada”, a Viktor podbiega, ale nie dbam o nią. Obudziła mnie i to nie jest wybaczające. W końcu budzi także wuja, mówiąc: „Musisz wstać, potrzebuję asystenta sprzątającego!” Ciocia nie musi długo latać w górę iw dół domu, zbierając laboratoria, zbeształ, przynosząc zużyte i noszone nowe śmieci, polewając kubki, ponownie latając i rozmawiając z nami. Ale nie mamy pojęcia, czego on od nas chce. Koty skradające się po twarzy, że wszystko rozumie, ale my jesteśmy całkiem normalni - koty upieczone - wiemy bardzo dobrze, że nie rozumieją i tylko te rzekomo rozumne bezmyślnie kryją się za wizją dobrych szarpnięć i pieszczot. To sprawia, że absolutnie wybieram numer, więc wskoczę do włazu, mamy tu sporo. Mogę nawet skakać z jednego na drugi, a czasem skaczę do klatek kwarantanny.

Ciotka lata, biegnie, karmi, biegnie z domu na podwórko iz powrotem. Wciąż tu i tam zachowuje się jak bezsensowny. A ja? Robię hihihi i chichichi pod wąsami, jak inaczej. Kto to widział? Nie mam słów, więc po prostu odpoczywam i czekam, aż ciocia się napije, siadam przy komputerze i chcę pisać. Chacha, gdzie mieszkasz! W tym momencie przychodzę, przeważnie wychodzę z lewej strony okna, gdzie po prostu przeciągnęłam się swobodnie, spoglądam na właściciela i przykucnęłam przed monitorem. Siadam i nic nie robię. Cóż, patrzę przez chwilę na monitor, a potem zahipnotyzuję ciotkę. Siadam i patrzę prosto na nią. Wiem dokładnie, gdzie usiąść. Siadam, aby nie widziała dolnego dolnego paska na monitorze. Gdy masz wiele otwartych okien na dolnym pasku i pasek jest zasłonięty, nie możesz nawigować po monitorze komputera, wiesz? Wiesz czy nie? Chodzi o to, wiem o tym. Niedługo spróbuję u ciotki kolejnego hamburgera, niepostrzeżenie przeglądam łapę, maczam ją w kawie i dekoruję otaczającą ścianę jednym lekkim machnięciem. A co to jest Ale odmalowuje wujka nowym kolorem, prawda? Pod wąsami znów chichoczę. Wygląda na to, że moja ciocia zaczyna trochę. Siedzi, patrzy na nią i grozi kotowi: „Po prostu spróbuj na mnie czegoś i zobacz!” Wkrótce zaczyna łapać - ja na ciotce i ciotka na mnie, ja na cioci i ciocia na mnie i tak dalej. Wreszcie wychodzę, to jest nudne. W rzeczywistości ciocia zdjęła mnie ze stołu, ale nie chcę tego przyznać. Obrażony i concerned'm zamiar skoczyć drabiny , nie będzie też w końcu schować i spać przez cały dzień.

Wideo i zdjęcie - nieco odważny Olívie: http://srdcemprokocky.rajce.idnes.cz/Video_a_foto_-_ponekud_troufala_Olivie

Nie, nie jestem moralnym kotem, wcale nie, po prostu nie chcę rezygnować z wszystkiego. Lubię też spędzać wolny czas. Jeśli myślisz, że nie podbiegam do pani i nie krzyczę na nią, żeby mnie zauważyć, to się mylisz. Ponieważ zdecydowanie krzyczę i lubię przekręcać. Jestem milutkim zwierzakiem, ale jednocześnie lisem z podszewką, po prostu nie lubię przyznać się publicznie. Zapisz, że ja też przytulam i pusinkování.

Często przychodzą do nas wizyty, ale zwykle je ignoruję. Od czasu do czasu rzucam na nią okiem - czasem pazurami, być może przy okazji dobrych smakołyków. Ale problem tkwi w drapieżnych kotach, które zwykle wyrzucają mnie z laskomin vynakoukaji, warcząc jak psy, jakby księżyc nie jadł ... A więc wolę chodzić. Trzeba w ogóle uważać, brakuje labilnego kota. Kiedy osiągam maksimum, biorę ślad i znikam na tarasie, gdzieś się nudzę. Jakiś czas temu miałem dom na tarasie - mały, ciepły dom. Ale co myślisz? Zabrali to ode mnie, podobno dla Arnošta, w zagrodzie na zewnątrz. Nie rozumiem, ale z drugiej strony pozwól Arnoštowi się napchać, nie mam nic przeciwko.

Przez cały dzień dostajemy leki i kontrolujemy koty. Jest czyszczony, czyszczony, a także regularnie odwiedzany przez lekarza weterynarii. Na szczęście nie brakuje nam wizyt. Ciotka zwykle nam grozi: „Szanuj kota, tylko dzięki wizytom masz coś do jedzenia!” Ale nie wiem, jak to docenić, bo nie mamy wagi. Ciocia czasami wymaga od nas bezprecedensowych rzeczy.

Uwaga! Wciąż szukam nowego domu. Gdybyś miał dla mnie miejsce, w którym małe dzieci nie mieszkają, chciałbym przenieść się gdzieś na większy spokój, bo zdecydowanie nie mam spokoju. Jest porządek.

Co? Czy to znowu rano? Ciocia właśnie wybiegła za drzwi i rozjaśniła się. Wyszła z krzesła Buggy i obserwowała, co ktoś do niej napisał pocztą elektroniczną. Wyglądają okropnie, ale niezwykle ważne i rozmawiają z nami…

Więc doradzaj mi, czy w ogóle możemy koty w jakiś sposób się bronić?

Wasza Olivia

Tekst: Kristyna Kacalkova

OS Heart dla kotów

http://kocky-utulek.cz/