Wchodzimy w nasze życie zarówno zwroty akcji, jak się spodziewamy i jesteśmy na nie gotowi, ponieważ doskonale wiemy, że kot przyszedł do życia, a także te, które są absolutnie „nieplanowane” i nieoczekiwane, a jednak „planowane”. Podobnie Happynka. Zbliżając się powoli do jesieni 2012 r., Wrzesień przeszedł na drugą połowę i wraz z nim nastąpił silny cios.
Happynka przyjechała do nas ponad dwa lata temu ze swoimi czarnymi przyjaciółmi ze Stochowa. Happynka i jej kotka Sunnynka byli pierwszymi kotami Stochovem, które zabrano do schroniska dla serca, napisał 16 kwietnia 2010 r. Wszystkie koty ze Stochowa były chore, wszystkie przeszły leczenie. Ponadto matki kotki zwykle były w ciąży. Spośród wielu kociąt urodzonych matkom Stochowa przeżył tylko jeden. Jedna z wielkich lekcji schronienia zapukała do drzwi. Najbardziej dotknięty był kotek Fanny - najprawdopodobniej kotek Szczęśliwej siostry. Fanny prawie umarła. W tym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że w schronisku będą ciężkie czasy ...
Wiosną 2012 roku w Happynka mieliśmy pierwsze poważne trudności. Zastanawialiśmy się, jak to jest dziwne i co dalej dzieje się z kotami Stochov. Happynka miała chore wątroby i nerki, ale niepokoiło ją również wciąż ropiejące ucho, w którym zdiagnozowano polipy. Od początku kłopotów mieliśmy więcej w oczach, ciągle sprawdzaliśmy, strzegliśmy i regularnie odwiedzaliśmy jej weterynarza, gdzie sprawdzała krew i chore ucho. Był nawet moment, kiedy badania krwi wykazały, że wszystko z nią w porządku, więc uzgodniliśmy z lekarzem, że zostawimy jej czas i zabierzemy kota do specjalistycznej kliniki, gdzie następnie usunie polipy z uszu. Nawet z czasem odkryli, że jej polipy znikały z jej uszu w regularnych odstępach czasu. Gromada polipów wisiała jakby na gałązce, która stopniowo oddzielała się od ucha, ale w uchu dodatkowo początkowo rosnące formacje kurczyły się. Spodziewaliśmy się, że nadejdzie czas, aby kot całkowicie wyzdrowiał po antybiotykoterapii.
Minęło trochę czasu, ale Happynka nadal wydawała się wzburzona. To było dziwne, wszystko wydawało się sukcesem w leczeniu, więc dlaczego futro?
Happynka zdecydowanie nie był jednym z kotów, który chodził samotnie po pieszczoty, ale z drugiej strony pięknie współpracował. Traktowanie jej nie stanowiło problemu, mieliśmy to codziennie, ponieważ poszła jeść i parzyła przed nami inaczej. Ale muszę szczerze wspomnieć, że była raczej chora w ostatnim tygodniu przed nagłym początkiem końca, ale to właśnie przywiązaliśmy do leczenia. W końcu musieliśmy ją złapać trzy razy dziennie, żeby podać jej leki. Było dla nas jasne, że ukrywał się przed nami jako aplikacja narkotykowa, nie było powodu do paniki.
W środę pamiętnego tygodnia mieliśmy stałego weterynarza. Chora inkaapinka i Tejinka musiały wyjść na badanie. Tejince wyszedł z laboratoryjnych pozytywnych wyników. Zabrałem więc Happynkę do weterynarza, ale naprawdę, żeby się upewnić, bo początkowo wcale nie planowałem. Właściwie to zdecydowałem spontanicznie w ostatniej chwili. Wiedziałem, że weterynarz został umówiony kilka razy w danym tygodniu.
Położyłem Happynkę na stole u weterynarza i zatrzymałem się. Wiedzieliśmy, że kot miał złe włosy, ale wydawało się, że siwieje. Lekarz zajrzał do chorego ucha i powiedział mi, że ucho poprawia się, a „gałązka” z polipami oddzielonymi od ucha. Potem lekarz zamierzał pobrać jej krew. Wstrzyknęła jej żyłę i wszyscy milczeliśmy ze zdumienia. Krew Happynky'ego była bardzo dziwna, wyglądała jak brudna, rdzawobrązowa woda, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Lekarz powiedział, że to takie złe ... Wygląda na transfuzję krwi. Badania krwi wykazały bezwzględny upadek. Happynce zawiodło narządy, wątroba nie miała mierzalnych wartości. Konieczne było wykonanie sono. Z dziwną rozpaczą usłyszałem złe wieści. Szczęśliwa na wątrobie jej syna była całkowicie zdewastowana i nierówna - nieszczelna. Jedyną opcją było otwarcie go i sprawdzenie, co się naprawdę dzieje. Przed tym krokiem zapoznałem się z jej poważnym stanem. Najprawdopodobniej był to brzuch z krwawieniem w brzuchu. Prawdopodobieństwo przebudzenia ze znieczulenia było prawie zerowe. Wiedziałem, że nic więcej nie można zrobić, ale nadal chciałem, aby Happynka do nas wróciła. Lekarz planował zrobić operację tego dnia, a następnie zadzwonić do mnie. Tymczasem Lojzicka - wąż i przyjaciel naszych kotów w nowym domu - Miška i Honzíček - byli operowani. Potem nastąpiła operacja kota Happynky i śmiertelny telefon do schroniska. Lekarz powiedział nam smutną wiadomość, Happy miała ogromny guz w brzuchu, który całkowicie przyćmił i zdewastował wątrobę. Nie było szans na przeżycie.
Z przykrością otrzymaliśmy smutną wiadomość, pogodzoną z sytuacją. Nie było innego wyjścia, jak obudzić kota ze znieczulenia.
Byłem szczęśliwy ze mną trzy razy dziennie, kiedy podawałem jej leki. Nie rozumiałem, jak mogłem przeoczyć tak poważną sytuację. W jej duszy nie miałem pojęcia, że jej stan jest tak poważny. Miałem wątpliwości, ale nie sądziłem, że walczył z tak poważną chorobą.
Z biegiem czasu i biegniemy wraz z nim, zaczynam rozumieć i rozumieć coraz więcej. Zaakceptowałem śmierć Happynki jako wielką ulgę dla kota.
Happynka była kotem o pięknych szczeniętach, brodzie z białymi włosami i pięknej symetrycznej nerce. To był nasz czarny kształt serca.
Szczęśliwi, umiłowani, nigdy was nie zapomnimy, jesteście z nami tak długo i tak krótko. Byłeś naszą wspaniałą lekcją życia. Jestem przekonany, że dzieją się dziwne rzeczy i są one tak logiczne. W końcu koty przychodzą do nas po pomoc. Żyjesz swoim kotem z łatwością. My, ludzie, nie wiemy i z czasem uczymy się wszystkiego, wy, koty, od początku wiecie, jak to wszystko jest. Będziesz z nami na zawsze, czarna księżniczko.
Pamiętaj!
Twoja duża rodzina z Vrbičany
OS Heart dla kotów
Logując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych .