Village & # 8211; raj dla kotów czy piekło?

Chociaż jestem rodowitym Pražačką i mieszkałem w Pradze do 25 roku życia, raczej kojarzę dzieciństwo z krajobrazem. Mam najpiękniejsze przeżycia i wspomnienia z wioski, w której spędziłem trochę weekendu i spędziłem całe wakacje.

Kochałem zwierzęta od najmłodszych lat, a wioska była dla mnie rajem. Sąsiadka miała dużą farmę, w której miała krowy, kozy, króliki, kury, kaczki, gęsi, psy i głównie koty. Chodziłem z ciotką, odkąd skończyłem trzy lata (jak ją nazywałem, bo znała mnie odkąd skończyłem dziewięć miesięcy), aby wieczorem nakarmić zwierzęta. Dałem królikom trawę i zboże, wymieszałem złom i pomagałem na różne sposoby, może tylko ciocią i pozostałem ciocią, ale uwielbiałem te chwile i nigdy nie przegapiłem karmienia. Przede wszystkim kochałem koty, koty, kocięta i zawsze było ich dużo. Kiedy moje kocięta nie miały ciotki, było wiele domów, w których chodziłem również na koty. Mogłem z nimi siedzieć godzinami, pieścić je i przytulać. Nazwałem każdego kota i spędzałem większość czasu nie ze znajomymi, ale ze zwierzętami. To wszystko brzmi jak piękna sielanka i przyznaję, że nie mogłem mieć lepszego dzieciństwa. Ale teraz - jako dorosły - zdaję sobie sprawę z okrucieństwa wioski wobec zwierząt, których wtedy nie rozumiałem. Byłem mały i nie rozumiałem ciemnej strony wsi. Mam kilka wspomnień, które teraz pamiętam, mimo że to prawie 25 lat temu.

Zagubione kocięta

Pamiętam, jak odwiedziłem panią z fajnym kotem, który mi się podobał. W tym czasie znalazłem ją nieszczęśliwie jęczącą, biegającą z miejsca na miejsce, przeszukującą każdy kąt i jęczącą. Pani powiedziała mi, że ma kocięta, a teraz nie może ich znaleźć. Dla wszystkich może być jasne, dokąd poszła, ale wtedy uwierzyłem i pomogłem jej znaleźć godziny, nieświadomy, że dawno się utopili.

Pamiętam starszą panią, która miała już około 80 lat, idąc z konewką i wylewając ją na obornik, a z podlewania mogą spaść nawet małe ciała i jak szybko kury obornika.

Pamiętam, że ciocia jest w stodole i mały kotek jęczy nieszczęśliwie na ścianie. Przyszedł mąż mojej ciotki, który był myśliwym, i powiedział: „Ten kot nie jest nasz, ktoś musiał go tu przywieźć, idę po krzemień, idź sobie”. Uśmiechnąłem się do niego, bo myślałem, że żartuje, ale widziała Jestem tak, jak on naprawdę nosi krzemień, a potem pamiętam, jak trzymałem w ręku martwe ciało. Nie wiem nawet, co wtedy zrobiłem. Nie zrozumiałem tego i nadal nie rozumiem. Dlaczego

Smutny los przytulanki Smudlinky

Myślę o moim kocie Smurfette. Nie wiem, gdzie się tam nagle znalazła, po prostu osiadła w ogrodzie ciotki. Była cała czarna i niesamowicie przytulna. Wszystko, co musiała zrobić, to zadzwonić i uciec, a ona z miłością pocierała mnie nosem, mruczała i ssała głowę. Mogła przytulać się tak długo, że przeszkadzało mi to bardziej niż jej. Była chyba najbardziej uroczą kotką na świecie i kochałem ją. To był koniec wakacji i wróciłem do domu do Pragi i wróciłem za kilka dni i nie mogłem znaleźć Smudlinki. Moja przyjaciółka Lucka właśnie powiedziała mi, że zastrzelił ją pan Švec (mąż jej ciotki). Dlaczego

Pamiętam kocura Lukasa, który nie był tak milutki jak Smudlinka, ale też pozwolił sobie na pieszczoty. Był kotem o białym pręgowaniu. Raz wróciłem do stodoły ciotki i znalazłem jego wiszącą skórę. Nie rozumiem tego do dziś. Nie kupiłeś nie tylko skóry królików, ale także kotów? Nie rozumiem, ale z pewnością była to jego skóra. Nie mogłem się mylić.

W wieku dziesięciu lat rodzice kupili domek pod Pragą i przestałem jeździć po wsi. W tym czasie za bardzo płakałam, bo uwielbiałam tam, miałam wspaniałych przyjaciół, zwierzęta i dobrą ciotkę. Potem pojechałem tam z rodzicami tylko raz, dwa razy w roku na kilka godzin, aby odwiedzić ciotkę, a później z moim chłopakiem, a teraz z mężem. Podczas jednej wizyty około trzy lata temu w lecie widziałem kota z małym kotkiem na sianie. Zrobiliśmy mu zdjęcia i przytuliliśmy go od razu, a jego ciocia przyszła i powiedziała, jakbyśmy go nie zatrzymali, właśnie teraz wakacje dla wnuków mają kociaka, po wakacjach odejdzie. co to znaczy. Kociak miał wtedy około 5 dni i wiedziałem, że kiedy wakacje się skończą, jego życie zostanie zamknięte. Mam zdjęcia przesłane na mój komputer, ale nie chcę ich oglądać. To jest dla mnie zbyt smutne. Postanowiłem podać jego artykuł do tego artykułu jako smutne ostrzeżenie, że kocięta giną niepotrzebnie. Wiem teraz, jak było ze Smerfem… Wiedzieli, że uwielbiam ją z nią bawić, więc czekałem tylko na zakończenie wakacji, a potem jej życie się skończyło.

Odbicie

To bardzo smutne i pytam, co się zmieniło w tamtym czasie? Może jestem pesymistą, ale nie myślę tak dużo. Mieszkam na wsi od 4 lat i kiedy spaceruję po wiosce, wszędzie widzę koty. Zastanawiam się, ilu z nich jest zaszczepionych lub poddanych sterylizacji? Kiedy kot zachoruje, czy ktoś zabierze ją do weterynarza, aby jej pomóc? Znajduję odpowiedzi i widzę, że niestety niewiele się zmieniło przez te 25 lat.

Nadal wybierany jest najwygodniejszy i najtańszy sposób. Zabijanie kociąt jest często powszechną opcją przed kastracją.

Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych 25 lat będzie inaczej - na korzyść kotów.

Tekst: Jitka Kaplanova

Artykuł pochodzi z OS Heart dla kotów, http://kocky-utulek.cz/