To, że w życiu nie ma kota na zewnątrz, jest oczywiste. Czasami jednak wyobrażona granica przekracza granice nośności ... Ten los może czasem bawić się z nami żywymi stworzeniami, co widać w mojej nowej historii.
Mieszkałem w kolonii bezpańskich kotów na zewnątrz. Prawdopodobnie nie ma znaczenia, czy są to koty mieszkalne, ogrodnicze czy chaty. Każdy z tych obszarów ma dla nas zalety i wady. Moja paczka należała do kolonii osiedli kotów. Jak zwykle urodziłem się w jednym tuuli i większość mojego rodzeństwa zmarła z różnych powodów. Przeżyła tylko Marša i moja ukochana siostra Becky. Matka kota Tilly, ciocia Karolina, Becky i ja mieliśmy specjalny kolor szylkretowy. Ale kogo to obchodzi, że byliśmy pięknymi kotami, prawda? Nie można nazwać naszego życia szczęśliwym, było pełne nędzy i zmartwień.
Moja matka nauczyła nas przezwyciężać zewnętrzne pułapki. Wśród prefabrykatów pokazała nam, gdzie możemy zobaczyć ludzi, a gdzie zdecydowanie nie możemy. Największa przygoda przyszła jednak wraz z zapadnięciem zmroku, że nie pozwolono nam zostać z przyjaciółmi kota pod lampami, ponieważ byłyby dla nas widoczne i mogłyby kosztować nas życie. Ja i moje siostry stałyśmy się bardzo poręcznymi kotkami, w krótkim czasie nauczyliśmy się zwiększonej ostrożności i przynajmniej częściowo mogliśmy odróżnić dobro od zła i odwrotnie.
Pamiętam dobrze, że żyłem bardzo skomplikowanym życiem pucharu zewnętrznego. Miałem kota i przyjaciół. Było nas więcej, którzy się zbliżali. Wspólnie stworzyliśmy paczkę harmonicznych. Staraliśmy się przetrwać, zwłaszcza, że nas zgromadzili. Przetrwanie było dla nas niezbędne i najważniejsze. Z biegiem życia niektórzy nas lubili, inni nas gonili i odrzucali. Nie mieliśmy łatwego życia, przeżyliśmy jak najwięcej.
Nasza cała paczka kotów wybrała karmniki, które poszły nas leczyć. Codziennie czekaliśmy, aż dostaniemy coś do jedzenia w popękanych plastikowych pojemnikach. Wiedzieliśmy dokładnie, kiedy zamierzają wlać granulki, więc staraliśmy się nie przegapić żadnej okazji. Kto się spóźnił, nie dostał jedzenia i uwierzcie mi, wszyscy staraliśmy się zdążyć. Za każdym razem, gdy podawano nam jedzenie, słoje były oblężone przez naszą kocią paczkę, aż do ostatniego skażenia. Wszyscy byliśmy dosłownie głodni.
Ciężko nam było przetrwać na osiedlu. Często szukaliśmy kryjówek w prefabrykowanych domach, do których dostaliśmy się z wybitymi oknami piwnicznymi. Niestety, gdy tylko jeden z mieszkańców domu dowiedział się, że mieszkamy w piwnicach, uniemożliwił nam dostęp do nas i często sprawiał, że nasze życie było nieprzyjemne. Na szczęście jednak zbudowaliśmy podajniki z krzaków za pomocą wycieraczek wyłożonych ciepłą szmatką. To tam mieliśmy garnki i miski, gdzie dostaliśmy papiestwo. Wiosną i latem krzaki były bogate, a budki nie były tak bardzo widoczne, ale jesienią i zimą sytuacja była zła. Liście opadły i wszystko nagle stało się widoczne, co przyciągnęło niechciane szkodniki do zniszczenia naszych prowizorycznych domów. Można powiedzieć, że wszystkie pory roku przyniosły nam cierpienie. Latem urodziło się najwięcej kociąt, zmarła w obfitości, a zimą kocięta były nieco mniejsze, ale wszyscy mieliśmy dość zmiany. Pamiętam, że moja mama Tilly świstała przez cały rok, ponieważ była chora i nikt jej nie pomógł.
Gdybym miał ci wszystko powiedzieć, najprawdopodobniej zastanawiałbyś się, czego mogą doświadczyć takie koty na zewnątrz. Jak wspomniałem, ludzie zostali podzieleni na dwie grupy. Jedna grupa nam pomogła, druga nas odrzuciła. Druga grupa nas zraniła i nie życzyła nam niczego dobrego. Tego, co wydarzyło się na naszym osiedlu, nie można sobie wyobrazić nawet w najgorszych snach. Niektórych przyjaciół kotów zaginęło bez śladu. Czasami zdarzało się również, że znaleźliśmy członka naszej sfory bez oznak życia, na przykład, gdy jadł z innego pojemnika niż ten, który naprawdę był dla nas przeznaczony. Widzieliśmy, jak nasi przyjaciele umierają z bólu i konwulsji, ponieważ trucizna została zmieszana z karmieniem.
Jak wspomniałem, przez kilka godzin chodziliśmy do pustych pojemników, zanim dobre karmniki przyszły wlać granulki. Niestety, wśród ludzi, którzy nas nie chcieli, byli też tacy, którzy już wiedzieli, kiedy jemy i rani nas celowo. Gdy tylko dobre karmniki zniknęły z pola widzenia, źli ludzie rzucali w nas jedzeniem, a czasem strzelali do nas. Wydali nas nawet. Widziałem, jak moi koci przyjaciele umierają bardzo żałośnie. Nasze życie było szare i smutne. Kiedy nie byliśmy już bardziej zadowoleni z choroby lub samochodu, celowo ranili nas ludzie. Cudem było przetrwać w naszym mieście.
Pamiętam, że przeżyłem dwie zimy, trzecią, dopiero zaczynającą się, jakby znikającą z mojej pamięci. Jakby miała przyjść, ale w końcu nie przyszła. To było dziwne, ale tak to czułem. Niestety wydarzyło się coś, co wywróciło moje życie na lewą stronę.
Pewnego zimnego dnia czekaliśmy z przyjaciółmi w znanym miejscu przy filiżankach w postaci plastikowych pojemników na nalewanie. I rzeczywiście, wkrótce przyszedł nasz ratunek w postaci karmników. Rozsypaliśmy się i pożeraliśmy każdą granulkę na całe życie. Wiadomo, że codziennie musieliśmy walczyć o życie. Feeders został z nami przez jakiś czas, ponieważ zawsze byli bardzo szczęśliwi, że bardzo nam się podoba. Jednakże, ponieważ byliśmy nieśmiałymi przyjaciółmi kotów wśród nas, karmy zawsze opuszczały się na krótko, abyśmy wszyscy mogli jeść w spokoju i dlatego musieliśmy się nieśmiało. Nigdy nie zapomnę tego dnia, ranek był naprawdę bardzo tępy i mglisty, po południu słońce zaczynało wyglądać, ale powiedziałbym, że nawet było zimno.
Chrupałem granulki . Miałem wspaniałe uczucie, kiedy mogłem prawidłowo jeść. Dało mojemu życiu siłę i energię. Zdarzyło się, że kilka razy z rzędu nastąpił „huk”. Spojrzałam z dezorientacją i zobaczyłam krzywy grymas śmiechu na twarzy mężczyzny, który stał bardzo blisko i celował we mnie. Radość i przyjemność z pożywienia, które właśnie zjedliśmy, tłumiły wszystkie ważne zmysły, więc nasza kotka przed atakiem nie wiedziała, że niebezpieczeństwo się zbliża. Ciemniało na moich oczach, czułem tępy ból, naprzemiennie ciepło i zimno. Ciemne cienie zaczęły migotać nade mną i usłyszałem okrutny śmiech i deszcz brudnych słów, bezpańskie koty. Upadłem na ziemię, przyjaciele kota rozproszyli się dziko we wszystkich kierunkach. Widziałem to kilka razy, ale z innej perspektywy. Zawsze byłem wśród uciekających, ale tym razem dostałem kilka trafień. Negatywna postać kopnęła mnie w krzaki, najwyraźniej, by zatrzeć ślady przemocy.
Po pewnym czasie poczułem, że moi przyjaciele z naszej kociej kotki przyszli mnie zobaczyć, szturchali mnie i próbowali mi pomóc. Widziałem wszystko, ale bardzo odległe i trudne do ustalenia, czy to była rzeczywistość czy sen. Widziałem to wiele razy z drugiego punktu widzenia, gdy próbowałem obudzić jednego z moich umierających przyjaciół. Nie miało znaczenia, czy ktoś skrzywdził przyjaciela kota, czy zmarł wyczerpany chorobą. Zawsze próbowałem pomóc. Szczegółowo dostrzegłem bardzo podobną sytuację.
Kiedy byłem samotny w krzakach i trochę przytomny, z uczuciem ogromnego bólu, czołgałem się bardziej w stronę opadłych liści, tam poczułem się znacznie cieplej. Wszędzie było zgnilizna gnijących liści, krwi i smak zbliżającej się śmierci. Nade mną toczyła się wojna kolorów i cieni, moc ciemności odegrała w tym główną rolę ze szkodą dla mnie. Ciemność bowiem nie zdradziła niczego dobrego i podkreśliła jedynie moją desperacką i nieszczęśliwą sytuację, w której się znajdowałem. Nie wiem, jak długo byłem w krzakach, ale musiało to być kilka dni. Wiem tylko, że polizałem krople wody z gnijących liści, jak bardzo czułem suche gardło. Żałowałem, że w końcu nadszedł koniec, modliłem się o całą siłę, którą mi pozostało. Moje modlitwy zostały wysłuchane i zacząłem dostrzegać bardzo intensywne białe światło, ciepło i ładne postacie w bieli zamiast w ciemności.
„Arny, Arny, pies, wróć! Ugh, zostaw śmieci, a zwłaszcza nie pij niczego, co sprawi, że ostatni raz poczujesz się nieswojo. Na popołudniowym spacerze mała dama krzyknęła swojego psa, który spacerował ze swoim chłopakiem w parku osiedla. „Więc słyszałeś, Arny?” Mały piesek nie chciał wystawiać nosa z krzaków, więc dziewczyna zamierzała go stąd jak najszybciej wypędzić. Jeśli nie pójdzie dobrze, pójdzie źle. To nie wystarczy, by zjeść coś zirytowanego, pomyślała. Panna szybko pobiegła w krzaki. „Być może nie, jest prawie martwy kot!” Przyjaciel pospieszył do swojej pani po pomoc. „Proszę przyjdź i nie kop w każdym nawozie, dawno temu nie oddycha. Spójrz na dziury w jego głowie - powiedział przyjaciel. „Nie, czekaj, ona żyje!” „Cóż, co chcesz zrobić? Mamy głęboko w kieszeniach i dużo długów. Czy w ogóle wiesz, ile kosztuje weterynarz? ”Szybka konsultacja wykazała, że dobrze byłoby podać kotowi przynajmniej ostatni zastrzyk. „Proszę zabrać Arny'ego do domu, wsiąść do samochodu i zabrać nas, poczekam z kotem tutaj” - powiedziała dama.
„Cześć, znaleźliśmy kota w krzakach, ale nie możemy go zatrzymać i tak naprawdę nie mamy pieniędzy na leczenie.” Młoda para, której rola w tej chwili się skończyła, pospieszyła do domu. Lekarz był w pokoju i operował, a pielęgniarka wykręciła numer do schroniska z sercem, pytając, czy zabiorą kota. W tym momencie nikt nie wiedział, jak rozwinie się smutna historia. Pielęgniarka czekała na lekarza, a wszyscy w schronisku z niecierpliwością oczekiwali wiadomości od weterynarza.
Obudziłem się w klatce, nie miałem pojęcia, gdzie jestem i dlaczego jestem w tym miejscu. Nie było dla mnie jasne, skąd pochodzą dźwięki, kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam, kim jestem i gdzie jestem. Byłem zagubiony w sobie. I jak wspomniałem wcześniej, moje modlitwy zostały wysłuchane, zobaczyłem bardzo intensywne białe światło, ciepło i ładne postacie w bieli zamiast w ciemności. W tym momencie przestałem czuć się całkowicie. Jakoś wygląda jak tęczowy most, który słyszałem tyle razy, pomyślałem.
Jak tylko przypomnę sobie, co będzie dalej, na pewno się o tym dowiem.
Twój Mars
Tekst: Kristyna Kacalkova
OS Heart dla kotów
Logując się wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych .