Zapoznanie dwóch kotów

albo wiem wszystko!

Po niekończących się naradach „tak, czy raczej nie?” W końcu zabrałem Maryškę do domu. Był to prawdopodobnie piąty kot, którego szukałem w Vrbičanach. Ale zawsze wahałem się zbyt długo, więc zawsze uspokajam myśl, że kot został już zabrany przez kogoś innego i na pewno jest równie dobry.

Wzmocniony pomysłem, że wiem wszystko o kotach i że w naszym kraju pójdzie jak masło, ponieważ odpowiednio się do tego przygotowałem i wróciłem do domu. Native wita mnie, właśnie przyniósł pudła, aby zwrócić na nie zbyt wiele uwagi ... Potem dziewczyny węszą przez siatkę i w pierwszej chwili wygląda na to, że staną się cudem i zaprzyjaźnią się od pierwszego wejrzenia.

Ten wielki błąd zapoczątkował nowy odcinek naszego życia. Nasz, nasz kot Garry i nowy dodatek Maryška. Gdy tylko drzwi skrzyni otworzyły się i Maryška wystawiła głowę, zaczęły się syczenie i nerwowy bieg. Wroga atmosfera natychmiast poczuła się w powietrzu. Po chwili, gdy Maryška nerwowo spacerowała po mieszkaniu, i po kolejnym syku rdzennego Garry'ego, Maryška powiedziała sobie, że nie jest to całkowicie wygodna sytuacja i wolała iść do pokoju i prywatności ludzkiej toalety. Stopniowo kładziemy jej kubki, łóżko, zabawki i tam spędziła pierwszą noc w swoim nowym domu.

Od następnego dnia Maryška w swojej kryjówce była regularnie i uważnie obserwowana przez surowe oczy Garry'ego, który poszedł jej ze złością obserwować. W niestrzeżonych chwilach wraz z Martinem i ja poszliśmy do Maryški, bawiąc się piłką i przytulając się, aby nie myślała, że jej nie lubimy. Ale nadal nie było znajomości. Tego wieczoru Marysha powiedziała sobie, że nie porzuciła wygodnego wiszącego łóżka w kocim dziecku, by zamieszkać kilka kilometrów w toalecie, więc odważnie ruszyła w stronę centrum głównego wydarzenia - do salonu.

Gdy tylko Garry dowiedziała się, że produkuje w swoim pokoju dziwnego, nikczemnego kota, choć nieustraszona, poszła pokazać intruzowi, który był panem! Ale na początku Maryška nie miało to znaczenia, przeszła przez tunel, powąchała zasłony, obserwowała, o co w tym wszystkim chodzi, chodziła tam iz powrotem. Ale to naprawdę było trochę za dużo dla Garry'ego i znów syknął, tym razem dobrze, a Maryška ukryła się w rogu za lampą. Ta podróż do salonu została powtórzona jeszcze dwa razy, każda z podobnym zakończeniem. W końcu Maryška znalazła nową kryjówkę w korytarzu pod szafką na buty, gdzie usiadła i ostrożnie zaczęła się zastanawiać, co się dzieje.

I tak się zaczęło kolejny etap, teraz prawdziwa randka, kiedy Garry musiał to odnotować. Maryška nie była już tylko zamknięta w toalecie, to znaczy, była po prostu „tutaj”, czego tubylec w ogóle nie lubił.

Minęło 7 dni i 7 nocy, o których wolałbym zapomnieć. To była po prostu karuzela syczenia, warczenia, strachu… Obrażony tubylec syknął na kochankę (nawet nauczyła się piszczyć jak żaba) :-), Maryš jęczała całą noc. A kiedy nie mrugała, biegała sprintem po mieszkaniu (na początku bardzo ciężko leżała na pływającej podłodze), wyrzucając książki z biblioteki (sycząc również właścicielowi), drapiąc meble, Chocholouška.

Czułem się już jak głupiec, więc następnego dnia pomyślałem, że to już nie jest możliwe i kupiłem zatyczki do uszu (całkowicie fajna modyfikacja za 6 koron)! Pan Martin nie wziął wtyczek, aby mógł interweniować, gdyby wydarzyło się coś ważnego. Ale nie zareagował na szantażowanie mnie, po prostu nie został sprowokowany.

Czas mijał i zastanawiam się, Maryška nauczyła się spać w nocy po pięciu tygodniach! Być może dowiedziała się, że jest to bardziej korzystne niż zawsze jęczeć, gdy nikt na to nie reaguje i nie podchodzi do niej 10 razy w ciągu nocy, rzucając piłkę i głaszcząc ją jak naiwna kochanka przez pierwsze siedem nocy. Wstajemy codziennie o 5:15, ale mam nadzieję, że poprawi się to jeszcze raz.

A czas płynie… Po 7 tygodniach syk stopniowo zmniejszał się do chwil, gdy mężczyzna z marynatą twarzy z nosa zbliżył się (cóż, raczej poślizgnął się na podłodze), zbyt blisko Garry'ego, który zdecydowanie nie jest w nastroju do intymności. Albo wpada w sytuację, w której Garry jest już tak zły (może chce wyjść, a właściciel nie chce jej puścić), a potem Maryš mnie łapie.

Myślę, że sama Garry wciąż nie wie, czego może oczekiwać od Maryški. A Maryš to zwariowana torpeda i wciąż goni piłkę, zasłony lub po prostu leci w tę iz powrotem. Ale czasami biegają razem lub „młotek” na siedzeniu (naprawdę walczą jak dziewczyny). Z nimi to po prostu zabawa! Garry ma lodówkę w lodówce, gdzie Maryška nie może jeszcze za nią skoczyć, a Garry jest bardzo szczęśliwy. Dziewczyny wyjaśniły już, że śpią u swoich właścicieli w łóżku - Garry nie chce tam być razem z Maryšką, więc Maryška tam śpi, a Garry prycha na komodzie, gdzie Maryška nie może skakać. Garry podąża za wszystkim z góry i jest szczęśliwy.

Może się wydawać, że moja historia brzmi zbyt negatywnie - ale tak nie jest! To moje silne osobiste doświadczenie i może ci z was, którzy obecnie robią to samo (lub zamierzają to zrobić), będą mnie pamiętać. Nawet jeśli przez pierwsze kilka tygodni myślisz około 100 razy dziennie, że „To nigdy nie będzie dobre”, „Nigdy nie będą przyjaciółmi”, „Nigdy mi nie wybaczą”, nie pozwól, by to się zepsuło. W desperacji dzwoniłem do mojej przyjaciółki Markéty i Kristýny trzy razy dziennie i ciągle pytałem o te same rzeczy… Ale trzeba przeżyć. Mimo, że jest to „piekło na ziemi” (wciąż mam to w swojej świeżej pamięci).

A kiedy po raz pierwszy leżą razem na kanapie (każdy w swoim kącie, ale to nie ma znaczenia, to jest szczegół :-)), w końcu pojawia się uczucie: „Więc było warto!” Myślę, że w moim przypadku był największy problem, ponieważ miałem całkowicie błędne przekonanie o tym, co trzeba zrobić, aby zdobyć drugiego kota i poznać go. Kiedy ktoś ma wielkie oczekiwania, rozczarowuje się. Gdybym był przygotowany na „mięso”, nie mógłbym się poddać. Między nami mogło być dla mnie jasne, że Garry nie stałby przy drzwiach z sztandarem „Maryška welcome”, ale byłby zazdrosny, a Maryška nie tylko leżała i patrzyła, jak Garry nie przeszkadza przypadkowo. Będą też chwile, kiedy zaczną wyjaśniać zasady, hierarchię i starają się grać razem. Wszystko to ma swój czas!

Wczoraj moja siostra mnie odwiedzała i była zaskoczona, jak koty są „spokojne” po siedmiu tygodniach. Mówię jej: „Żartujesz? Jak spokojnie Nie lubią się (tj. Maryš nie obchodzi, ale Garry nie :-)). Nie kłamie, a Garry wciąż na nią uderza i syczy. Spodziewałem się, że po miesiącu będą leżeć razem w objęciach i się całować :-) ”. Odpowiedź brzmiała: „Tak, ale może za sześć miesięcy i nie zapominaj, że to dwie kobiety”. Więc prawdopodobnie :-)

Ale nagrodą jest kilka lekcji. Może odkrycie, że o kotach wyraźnie niewiele wiem, więc zamówiłem nowe ciekawe książki o ich zachowaniu. Feliway za 800 CZK na pewno nikomu nie poleciłby, nawet jeden kot nie działał. Raczej kup im kilka smakołyków, to jest bardziej uspokajające ... A potem z powrotem zrozumiałem, że to pomyłka, to wskazówka dla innych kotów: na początku miałem tendencję, by nie pozwolić kotom na konflikt (być może, gdy zobaczyłem, że Maryš czai się dla Garry'ego, kiedy wyszła z toalety i wiedziałam, że będzie, kiedy jej zabraknie, zwabiłem ją), co było głupie, sytuacja się powtórzy. Powinienem był pozwolić im rozwiązać to teraz razem, może powinni byli to zrobić…

Tekst: Lucie Navratilova

Artykuł dzięki uprzejmości przejęcia z www.kocky-utulek.cz